9 / 10
Maciej WilmiĹski
Po początkowych kilku taktach pierwszego utworu niektórzy zapewne będą przecierali oczy ze zdumienia. Wręcz metalowy wstęp z wzorowo poprowadzoną gitarą solową i kapitalny, hard-rockowy, śpiewny riff. Nowe, odrodzone **KSU** przechodzi na stronę, z której znamy ten zespół dzisiaj, na stronę, ekhm, hardrockowego punka. W składzie pojawił się Jasiu Kidawa, gitarzysta z wyraźnymi inklinacjami do cięższego grania, ale jednocześnie z niesamowitym poczuciem melodii. Zaskakujący co i rusz ciekawymi pomysłami, grający bardzo efektownie. Siczka natomiast to punkowiec z krwi i kości, ale punkowiec zafascynowany hard rockiem z lat 70. I te inspiracje są tutaj słyszalne. Efekt jest doprawdy wyborny!
Zresztą, wystarczy posłuchać //Hej Panie Rock'N'Roll//. Klasowy, porywający riff, znakomite solówki, niesamowita energia. Do tego świetny rockandrollowy tekst, a na końcu prawdziwe credo: **The Beatles**, **Cream**, **The Doors**, **Lynyrd Skynyrd**, **Genesis**, **AC/DC**, **Emerson Lake & Palmer**, **Yes**, **Pink Floyd**, podkreślone **Black Sabbath** i **Ozzy Osbourne**, a także cała resza innych kapel z rockowego panteonu plus garść kapel punkowych. Jak widać Siczka ma gdzieś konwenanse, nie patrzy na gatunki, on po prostu kocha dobrego rocka we wszystkich odmianach. Nic, tylko przybić piątkę.
//**Moje Bieszczady**// to płyta, która aż kipi energią, ciekawa pod względem gitarowym, z masą znakomitych, z miejsca zapamiętywalnych melodii i świetnymi tekstami. Klamrą spinająca album jest utwór tytułowy. Jego dynamiczna pierwsza część opowiada o ciężkim życiu na tej //ziemi okrutnej//, z jednej strony porażającej swym naturalnym, niezniszczonym pięknem, z drugiej nieoferującej zbyt ciekawych perspektyw życiowych, szans na przysłowiowe "dobre życie". //Nie ma pracy,przyszłości też/Na tym smutnym odludziu// - śpiewa Siczka poruszająco prawdziwe słowa Michała Brody. Z kolei część druga, utrzymana w lżejszym, lekko nostalgicznym nastroju ze - znów - świetnym riffem, to prawdziwy pean na cześć Bieszczad, istny ich hymn. Broda w swym zwartym tekście za pomocą prostych, obrazowych haseł i odpowiednich epitetów idealnie oddał klimat tej pięknej krainy. W połączeniu z muzyką tworzy to utwór o wyjątkowym klimacie, nie pozbawiony wszakże zadziorności. Zespół wspina się tu na wyżyny.
Klasę grupy słyszymy także w porywającym, niezwykle drapieżnym i rozpędzonym //Wojowniku// ciągniętym przez superszybki riff - jakże świetnie komponuje się tu gitara Kidawy z charakterystycznymi pochodami akordowymi Siczki. Podobać się może motoryczna //Wiosna na Poligonie// z rwanym riffem, nawiązujący tekstowo do pobytu Siczki w wojsku i pokazujący niedole i troski ówczesnej służby wojskowej. Z kolei //4 lipca w Warszawie// i //Wielki bazar// piętnują ówczesny dziki kapitalizm, a przede fascynację zachodem i "juesej" w naszym kraju. Wykpiwało ich wówczas wielu, ale teksty Brody są niezwykle zjadliwe i celnie trafiające w punkt: //W klatce ich wychowano/chodzili na kolanach. Gdy zdechł stary satrapa/nowego trzeba pana// czy //Tylko pieniądz, tylko dolar/jeden temat, jeden hit. Tanio kup i drogo sprzedaj/nie dorówna nam w tym nikt//.
Ciekawostką jest, że na płycie zastosowano automat perkusyjny. Zapewne kwestia budżetu, ale na szczęście zrobiono to jednak na tyle nieźle, że przeciętny słuchacz kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Niemniej jednak wielka szkoda, że album pozbawiony jest brzmienia prawdziwego instrumentu...
**KSU** nigdy nie byli pupilkiem mediów, ba, często wręcz ich lekceważono i deprecjonowano. Stąd i **//Moje Bieszczady//** to nie jest płyta znana, praktycznie nie zaistniała ona w szerszej publicznej świadomości. Kompletnie niesłusznie. To moim zdaniem absolutna perełka i choć wielu szokować może wysoka ocena, którą tej płycie przyznaję, uważam że jest ona w pełni uprawniona. Zwarta, równa propozycja - znakomita muzycznie i niezwykle ciekawa, dająca do myślenia pod względem tekstowym.
Data dodania: 31-05-2013 r.
KSU
Data wydania: 1993
Wytwórnia: Mellissa
Typ: Album studyjny
Producent: Siczka
Gatunki:
- rock