Encyklopedia Rocka

7 / 10

Maciej Wilmiński

Bohaterowie są zmęczeni. Na nowy album trzeba było czekać aż osiem lat, niemalże tyle samo co na //**Perfect Strangers**// po rozpadzie grupy w 1976 roku. A wszystko dlatego, że członkowie **Deep Purple** niespecjalnie mieli ochotę nagrywać nową muzykę. Przez ostatnie lata czytałem sporo wywiadów czy to z Rogerem Gloverem czy Stevenem Morsem, którzy wprost mówili - w tych czasach nie opłaca się nagrywać płyt. Dlaczego? Ano mówiąc w skrócie dlatego, że to //długotrwały proces, który odciąga grupę od głównego źródła dochodów, który stanowi koncertowanie//... A wszak dorobek grupa ma na tyle bogaty, że nowych utworów pisać nie trzeba. Ba, spora część koncertowych widzów wręcz niespecjalnie chciałaby aby nowe numery wypychały z setlisty sprawdzone klasyki, których zespół ma przecież na pęczki. Nie owijajmy w bawełnę - ta płyta została na muzykach grupy wymuszona. W efekcie obawiałem się, że będzie na niej taka właśnie muzyka - wymęczona, stanowiąca swoiste odrobienie pańszczyzny. Na szczęście, skoro już panowie się za to zabrali, to lipy nie ma i stanęli na wysokości zadania. Z tego, że //**Now What?!**// ostatecznie powstało wypada się tylko cieszyć. Co ważne, grupa nie odcina kuponów i sporo tu pokombinowała, oferując wiele ciekawych brzmień i muzycznych smaczków, których szczególnie dużo serwują nam Steve Morse i Don Airey. I podczas gdy ten pierwszy wyraźnie zmienił styl gry na bardziej oszczędny, to drugi co rusz zaskakuje i czaruje feerią brzmieniową. Do tego współbrzmienie ich instrumentów jest tu idealne, w ostrzejszych numerach tworzy naprawdę potężną ścianę dźwięków. Słyszymy to chociażby w //Hell to Pay//. Sam numer trochę irytująco wtórny, brzmiący jak odpad z którejś z płyty lat 70., ale instrumentalna wstawka z popisami wyżej wymienionych, przepyszna, tak jak i niesamowicie chwytliwy, wykrzykiwany przez sporą grupkę refren. Jak dobrze jednak, że Purple nie próbowali oprzeć płyty na tym, chyba do cna przez siebie wyeksploatowanym stylu. Bardzo dobre numery spinają ten album. Finałowy //Vincent Price// kieruje nas i tytułem, i początkowymi nutami w stronę Transylwanii, ale z czasem zapowiadający się na pastisz numer zmienia się w intrygujące rasowe, mroczne granie z niezwykłą klasą, muzycznym smakiem i wyczuciem. Z kolei urok początkowych akordów i świetnej, melancholijnej wokalizy Gillana na początku //A Simple Song// jest tak duży, że przyćmiewa rozpędzony, ostry i niewątpliwie udany ciąg dalszy tego utworu. W pamięć wbija się też refren //Uncommon Man//, którego długi wstęp brzmi z kolei niczym wyjęty z ostatnich dokonań **Davida Gilmoura**, potem gwałtownie narasta i kulminuje się w zaskakującym, fanfarowym riffie, który ciągnie intrygujący numer. Niespodzianek stylistycznych jest sporo. //Above and Beyond// kieruje skojarzenia ku progresywnym gigantom spod znaku **Emerson, Lake & Palmer**, a //Blood from a Stone// zahacza o klimaty **The Doors**. Zagrane to wszystko ze sporym smakiem i na własną modłę, jednak w przypadku tych numerów ciężko nie traktować ich jako "tylko" smakowitych ciekawostek. Z kolei bliższe ostatnim dokonaniom zespołu są //Weirdistan//, ciekawsze i bardziej rozbudowane //Out of Hand//, a także utrzymane w luźniejszych klimatach z okolic //**Bananas**// - bujający //Body Line// i ostrzejszy //Apres Vous// z klawiszowymi odlotami Aireya. Właściwie każdy numer zaciekawia. W dość niebezpiecznie rejony grupa zmierza jedynie w //All Time in The World// - to bardzo przyjemny, ale zaskakująco błahy i wygładzony numer popowy. Można trochę marudzić na wyrazistość niektórych kompozycji. Na to, że urok, któremu ulegamy w trakcie słuchania tych numerów gdzieś znika, kiedy próbujemy sobie je zanucić później i gdzieś nam te melodie uciekają. Ale to tylko i wyłącznie kwestia osłuchania, te dźwięki chwytają po prostu nie od razu. Podobno panowie tak się rozochocili, że już wkrótce mają wyprodukować kolejne dzieło. Tą płytą sprawili, że znów będzie to wydarzenie.
Data dodania: 28-05-2013 r.

Now What?!

Deep Purple

Data wydania: 2013

Wytwórnia: EarMUSIC/Edel

Typ: Album studyjny

Producent: Bob Ezrin

Gatunki: