6 / 10
Maciej WilmiĹski
Nareszcie koncertówka, po niemalże trzydziestu latach działalności! Do tego, wydaje się, stanowiąca znakomite podsumowanie i swoiste ukoronowanie dotychczasowej kariery zespołu, zarejestrowano ją bowiem w czasie triumfalnego, znakomitego występu na Przystanku Woodstock. Co prawda niejako grupa grała tam jako support dla **Die Toten Hosen**, ale mimo wszystko w statusie równorzędnej gwiazdy dla zgromadzonej publiki, dla której, co wyraźnie słychać, stanowi zespół kultowy.
Zapowiedź Jurka Owsiaka, straszna wrzawa tłumu, krótkie powitanie Siczki i do przodu - //Awaria obrazu//. Od razu słychać dość dziwną produkcję, z mocno uwypukloną publicznością (momentami nienaturalnie wyciszaną), która oczywiście zna teksty na pamięć i z chęcią dośpiewuje kolejne wersy (//Liban//), największy entuzjazm wzbudzają - jakże by inaczej - //Jabol Pank// i //1944// z wersami z czterech pancernych wyśpiewanymi przez publiczność przed utworem (ciarki przechodzą). I to właśnie wspomniane przeze mnie ukoronowanie - triumf **KSU** i dowód, że ta muzyka przeszła do klasyki i nic nie straciła ze swej aktualności i siły przekazu, wciąż docierając do nowych pokoleń słuchaczy. A przy okazji - kolejny dowód na wielkość płyty //**Pod prąd**//. "100 lat" zaintonowane na koniec przez ochrypniętego Jurka Owsiaka jak najbardziej zasłużone.
Zespół gra bardzo punkowo - ostrzej i szybciej niż w oryginałach i wypada znakomicie. Tempo koncertu jest bardzo intensywne, leci utwór za utworem, a właściwie klasyk za klasykiem. Takie ostre tempo niekoniecznie sprawdza się w tych wolniejszych, bardziej "zamyślonych" numerach (//Ludzie bez twarzy//, //Moja nienawiść, moja depresja//, //Na krawędzi snu//), ale generalnie zespół gra bardzo sprawnie i słucha się tego wybornie.
No i niby wszystko pięknie, kiedy nie znamy pewnych szczegółów. A sytuację mamy taką, że na równocześnie wydanym DVD z tego samego koncertu ścieżka dźwiękowa jest zupełnie inna, pojawiają się chórki basisty - Preza, jakieś brudy, trochę inne, mniej idealne partie gitar ... Jak się tłumaczy Jaś Kidawa, materiał został zarejestrowany fatalnie (gdzieś tam brak wokalu, w większości słabo słychać drugą gitarę), w efekcie został podrasowany, co zostało oficjalnie przyznane. Podobno nagrano od nowa także bas. Siczka dodawał //jak oglądam koncerty zachodnich kapel, a mam ich kilkaset, to niemal wszędzie słyszę dogrywki//, komentując //uważam, że takie poprawianie jest dobre, bo bez sensu wydawać coś co kiepsko brzmi.//
No i mamy ambaras. Jak to z **KSU** często bywało. Jeżeli nie przejmujemy się lekkim podkoloryzowaniem rzeczywistości - będziemy w pełni ustaysfakcjowani. Jeżeli mamy dość ortodoksyjnej podejście i mamy z tym problem - będziemy odczuwać spory dysonans. Ja pozostaje gdzieś po środku. I tylko przez to nie mogę dać wyższej oceny.
Data dodania: 31-05-2013 r.
KSU
Data wydania: 2006
Wytwórnia: ZĹoty Melon
Typ: Album koncertowy
Producent: brak danych
Gatunki:
- punk rock
- rock