Encyklopedia Rocka

9 / 10

Marcin Budyn

Większość pewnie wie, że obie części //**Keeper of the Seven Keys**// miały początkowo być wydane razem na dwupłytowym albumie, na co nie zgodziła się jednak wytwórnia. Ostatecznie oba albumy wydano osobno i oba zostały najsłynniejszymi do dziś dokonaniami Niemców z **Helloween**. Młody zespół wyszalał się na poprzednich wydawnictwach i tym razem postanowił zaprezentować światu bardziej wyrafinowane dzieło. I jak dziś wiadomo, ten krok przyniósł ogromny sukces. Wraz z tą płytą światu objawił się niesamowity talent młodziutkiego, nastoletniego wówczas jeszcze Michaela Kiske, który bez kompleksów, od razu poszedł "na całość" i którego szybko okrzyknięto jednym z najlepszych metalowych wokalistów. Chłopak rzeczywiście prezentuje nieprzeciętne możliwości, a "górki" w jego wykonaniu to po prostu mistrzostwo. Inna rzecz, że czasem jest tego trochę za dużo i jego pisk zaczyna lekko irytować (są choćby takie momenty we //Future World//). Nowy materiał zaczyna świetne, klimatyczne intro //Initiation//. Potem mamy kapitalny, rozpędzony //I'm Alive//, kontynuujący w zasadzie to co **Helloween** grał wcześniej, jednak w stosunku do tamtych numerów, nowy utwór jest trochę jakby bardziej wygładzony, bardziej finezyjny i przede wszystkim za sprawą Kiske bardziej melodyjny. I tak właśnie odtąd będzie brzmieć typowe **Helloween**... Nie ma tu w zasadzie słabego punktu, podobać się może i pierwszy autorski utwór Kiske //A Little Time//, z niesamowicie chwytliwym refrenem, niespokojną wstawką w środku z odgłosami zegara (zwieńczoną odgłosem budzika), rozpędzony, patetyczny //Twilight of the Gods// z perkusyjnym łomotem, urocza ballada //A Tale That Wasn't Right//, będąca na tym albumie jedyną samodzielną kompozycją Michaela Weikatha czy wreszcie jeden ze sztandarowych numerów grupy, przebojowy //Future World//. Niewątpliwym opus magnum albumu jest trwająca ponad 13 minut kompozycja Kaia Hansena //Halloween// rozpoczynająca się od budzących niepokój harmonii, potem zmieniająca charakter na metalową galopadę i poprzez zwrotkę i melodyjny mostek przechodząca do charakterystycznego refrenu ze słowami //Aaaaaaaah, it's halloween//. Ale najlepsze jest później - zmiany dynamiki, nastroju, zaśpiewy Kiskego, demoniczne okrzyki i przeplatające się niczym mieniący się gęstymi nutkami warkocz doskonałe solówki Hansena i Weikatha. Kapitalna robota! Całość zamyka w końcu uroczy, klimatyczny numer //Follow the Sign//. To album który stał się legendą i punktem wyjścia dla większości późniejszej sceny powermetalowej. I choć dla wielu fanów ciężkiego grania to ostatnie będzie raczej zarzutem niż zaletą, to zarówno "Keeperom" jak i chłopakom z **Helloween** należy się ogromny szacunek.
Data dodania: 04-11-2013 r.

Keeper Of The Seven Keys Part I

Helloween

Data wydania: 1987

Wytwórnia: Noise

Typ: Album studyjny

Producent: Tommy Newton, Tommy Newton

Gatunki: