5 / 10
Marcin Budyn
Po sukcesie "Keeperów" **Helloween** trafił pod skrzydła dużej wytwórni (EMI) i nagrał nową płytę pod okiem producenta Chrisa Tsangaridesa, który dopiero co wyprodukował fenomenalny album **Judas Priest** //**Painkiller**//. I choć odszedł co prawda gitarzysta Kai Hansen, to został zastąpiony przez znakomitego wszakże Rolanda Grapowa. Jednakże wraz z Hansenem zespół zdążyła opuścić też dobra atmosfera, a współpraca z Tsangaridesem okazała się niewypałem.
Grupa skupiła się na bardziej komercyjnym graniu, prezentując tu brzmienie bliższe popularnemu wówczas glam metalowi, niż poprzednim nagraniom. Zaprezentowała też kilka wyjątkowo nijakich numerów jak choćby //Heavy Metal Hamsters//, //Goin' Home// oraz //I'm Doin' Fine, Crazy Man//. Tylko trochę lepszy jest wydany na singlu przebój //Number One//, taki wpadający w ucho radiowy przebój czy //The Chance// opatrzony melodyjną, gitarową harmonią we wstępie. Zaskakuje przy tym prawie zerowy wkład Weikatha w komponowanie numerów. Pałeczkę przejął w tym przypadku Kiske, autor lub współautor aż ośmiu utworów, wspomagany przez nowego w składzie, Grapowa.
Choć jako całość płyta rozczarowuje to nie brak i niezłych momentów. W //Kids of the Century// jest czadowa motoryka i całkiem miły, śpiewny refren. W zawadiackim //Back on the Streets// ze względu na sposób śpiewania Kiskego i dynamiczne, acz niezbyt forsowne metalowe granie, robi się klimat nieco w stylu pierwszych solowych płyt **Bruce'a Dickinsona** czy też **Samson**. Nieźle wypada też utrzymany w nieco bardziej mrocznym klimacie //Mankind//, opatrzony bardzo śpiewnym refrenem z firmowymi "górkami" Kiskego. Podobać się może ballada //Your Turn//. Mamy też trochę bardziej powermetalowego grania w //Someone's Cryin'//. Ostatecznie, nie jest to materiał, który byłby powodem do dumy, ale i też nie słucha się go źle.
Data dodania: 04-11-2013 r.