Encyklopedia Rocka

7 / 10

Marcin Budyn

Trzeba przyznać, że panowie z **Helloween** mają zdrowe podejście do życia. Podczas, gdy większość szanujących się kapeli metalowych ze śmiertelną powagą podchodzi do swego imidżu, Niemcy z Hamburga na motyw przewodni swojej nowej okładki wybrali... królika. Muzyka, którą zawiera //**Rabbit Don't Come Easy**// również jest radosna i melodyjna. Widać Weikath po "pozbyciu" się Grapowa i Kuscha mógł sobie pograć wyłącznie w swoich klimatach. Na płycie słyszymy nowych muzyków. Główna zmiana to pojawienie się w zespole nowego gitarzysty, młodego Saschy Gertsnera, który pokazuje, że umie szybko przebierać paluchami po gryfie, udziela się też kompozytorsko. Natomiast następca perkusisty Uliego Kuscha - Mark Cross - gra tylko w dwóch utworach (//Don't Stop Being Crazy//, //Listen To Flies//). Muzyk z powodu choroby musiał opuścić szeregi zespołu wkrótce po dołączeniu do niego, skutkiem czego pozostałe partie perkusyjne wykonuje Mikkey Dee z **Motorhead**. Warto też dodać, że w wersjach albumu z bonusami (tj. //Far Away// i coverem **Accept** //Fast as a Shark//) można usłyszeć też grę późniejszego członka **Helloween** - Stefana Schwarzmanna. Same utwory nie budzą jakichś szczególnych emocji. To dobra, solidna robota i tyle. Większość numerów to radosny power metal, z pędzącą na złamanie karku perkusją, szalenie melodyjnymi zaśpiewami, szybkimi, miłymi dla ucha solówkami gitarowymi, od czasu do czasu z urozmaiceniami struktury kompozycji. Ogólnie klimat jest nieco lżejszy w stosunku do poprzednich nagrań, częściej pojawiają się klawiszowe partie, choć nie brak i mocnych, motorycznych riffów gitarowych. I w zasadzie wypada to przyzwoicie, choćby na początku (//Just a Little Sign//, //Open Your Life//), a i później mamy interesujący numer //Sun 4 The World// zaczynający się od orientalnych klimatów i //Hell Was Made in Heaven// z pulsującymi partiami gitar i szalenie śpiewnym refrenem. Nie brak i lżejszych motorycznie numerów. Utrzymany w średnim tempie //Never Be a Star// oparty jest na patencie z //Perfect Gentleman//, jest zresztą równie chwytliwy, choć już nie tak świeży i błyskotliwy. Nie zabrakło ballady - przyjemnej zresztą //Don't Stop Being Crazy// Adrenalinę podnosi nieco thrashowy //Liar//, jak gdyby nigdy nic zaczynający się od miłych dla ucha gitarowych harmonii, a mroczne klimaty z //**The Dark Ride**// powracają w //Back Against The Wall//. I bardzo dobrze, bo to jeden z najmocniejszych punktów albumu. Trochę za to panowie zapędzili się w kompozycji //Nothing To Say//, początkowo nawiązującej muzycznie do hardrocka z lat 70., z częścią refrenu zagraną w stylu reggae. Nie wyszło to zbyt przekonująco. Album jako całość jednak wychodzi in plus.
Data dodania: 04-11-2013 r.

Rabbit Don't Come Easy

Helloween

Data wydania: 2003

Wytwórnia: Nuclear Blast

Typ: Album studyjny

Producent: Charlie Bauerfeind

Gatunki: