Encyklopedia Rocka

10 / 10

Paweł Chmielowiec

Może trudno w to uwierzyć, ale Dickinson chyba znów szczerze zapałał miłością do metalu. Ledwo rok po świetnym **Accident Of Birth** przygotował kolejne, wielkie heavy metalowe dzieło. Dzieło, bo inaczej **The Chemical Wedding** nazwać nie można. Misternie skonstruowane, przemyślne, przesycone mroczną i tajemniczą aurą. W wywiadach promocyjnych artysta z olbrzymią pasją opowiadał o inspiracjach starodawną alchemią oraz twórczości Williama Blake’a. Dickinson po prostu żył tą płytą i trudno się temu dziwić. Już początek wyrzuca nas na najwyższy pułap. //King In Crimson// toczy się jak najcięższy walec. Siła godna wczesnego **Black Sabbath**. Galopujące gitary, mocna sekcja rytmiczna i oczywiście wspaniały śpiew mistrza. W zwrotkach Bruce śpiewa bardzo nisko, zachryple, ale już w refrenie z patosem czyli w swoim firmowym stylu. Utwór tytułowy jest znacznie wolniejszy, ale mistyczny klimat jest magnetyzujący. Wreszcie //The Tower//, najbardziej przebojowy moment albumu. Szybki, czadowy numer z ciekawą linią basu i nieprzyzwoicie nośnym refrenem. //Killing Floor// to trochę dziwna kompozycja. Jakby teatralna, dramatyczna (opatrzona świetnym klipem, polecam !). W środku kapitalne solo Smitha z inklinacjami do muzyki klasycznej. Strona balladowa z pewnością na głowę bije **Accident Of Birth**. //Gates Of Urisen// to przepiękny numer z przeszywającym śpiewem Dickinsona. //Jerusalem// z kolei zachwyca folkową melodią oraz rozmachem. Bez dwóch zdań są to jedne z najlepszych numerów na **The Chemical Wedding**. Uwagę przykuwa także //Book Of Thel//. Chyba najbardziej złożony utwór. Masywny, napędzany genialnym riffem. Znów znakomity refren i bajeczne solówki gitarzystów. W ostatnim na płycie //The Alchemist// powraca temat kompozycji tytułowej. Taka swoista klamra charakterystyczna dla albumów koncepcyjnych. Jedynym numerem, który w tym towarzystwie do końca nie przekonuje jest //Machine Men//. Byłoby bez zarzutu gdyby nie irytujący, trochę banalny refren. Ale wstydu nie ma. O ile **Accident Of Birth** jest albumem bardzo radosnym, spontanicznym i energetycznym, tak **The Chemical Wedding** jest płytą ciężką, mroczną i bardzo dojrzałą. Pod względem kompozycji jeden album nie dyskontuje drugiego, dlatego chyba nie ma zgody między fanami o to, która z płyt jest szczytowym osiągnięciem wokalisty **Iron Maiden**.
Data dodania: 01-01-2012 r.

The Chemical Wedding

Bruce Dickinson

Data wydania: 1998

Wytwórnia: Raw Power

Typ: Album studyjny

Producent: Roy Z

Gatunki: