Encyklopedia Rocka

7 / 10

Maciej Wilmiński

//**Catacombs Of The Black Vatican**// - w konkursie na najbardziej pretensjonalny (a może po prostu - idiotyczny) tytuł płyty, szansę na nagrodę murowane. A może się czepiam na siłę i udaję że niby taki "ąę" się zrobiłem - jeszcze do niedawna //SMDF// i w ogóle //greetings to God, family & Society Dwelling Motherfuckers Everywhere// - a teraz wypisuję, że to szczeniactwo, głupota i w ogóle, jestem ponad to. Wszak i tytuł, i okładka, w typowym stylu i estetyce działalności Zakka Wylde. Nie ukrywam, ostatnimi laty ten, przecież jeden z najlepszych rockowych gitarzystów, mocno mnie zawodził. Od czasu własnej //**Mafii**// i Osbourne'owego //**Black Rain**// nie nagrał dobrej płyty, popadając w zaskakującą nijakość, nieprzystającą muzykowi takiego kalibru przeciętność. Przyznam, powoli traciłem nadzieję, szczególnie po wydawnictwach typu //**The Song Remains Not The Same**//. Kiedy oglądałem fragmenty ostatnich koncertów grupy czy DVD **Unblackened**, odnosiłem wrażenie, że Wylde jest wypalony, zrezygnowany, z zazdrością spoglądający w swoją przeszłość, pozbawiony weny i co gorsza - ze smutkiem z tym pogodzony. Na szczęście najnowsze dzieło **Black Label Society** (w składzie kolejne zawirowania, ale jak wiadomo płyty to samodzielne poletko szefa) jest jaskółką nadziei na lepsze czasy. To nie jest album na miarę dawnych dokonań. Ale to płyta, która przywraca wiarę na powrót do dawnej dyspozycji. Płyta, która intryguje, przykuwa uwagę, przełamuje ciągnący się zdecydowanie za długo impas. Tym razem Wylde zdecydowanie postawił na wolniejsze tempa i trochę lżejszy kaliber brzmieniowy. Być może to kwestia wieku (50. u progu!), a być może świadoma próba wyjścia poza trapiący ostatnimi czasy muzyka schematyzm. Ważne, że efekt jest bardzo dobry, co słyszymy już od startu w //Fields of Forgiveness// i //My Dying Time//. Od razu uwagę przykuwają charakterystyczne harmonie wokalne - ciekawsze, bardziej dopracowane i - co chyba najważniejsze - bardziej melodyjne niż ostatnio. Zwłaszcza drugi z wymienionych numerów robi znakomite wrażenie, a kiedy rozbrzmiewa solówka, wielu fanom z pewnością spada kamień z serca. Ogólnie - solówki są mocno stroną tej płyty (//Angel of Mercy//, //Damn the Flood//, //Heart of Darkness//, //Empty Promises// - ale praktycznie wszystkie są ciekawe). He's back! Fajne, zapadające w pamięć linie wokalne słyszymy w wielu innych utworach, stanowiących o sile tej płyty - //Beyond The Down//, //I've Gone Gone Away// czy //Empty Promises//. Wokalnie i solówkowo - jest to powrót na właściwe tory. Pozostaje kwestia riffowania i gitarowego tła - do właściwej formy nieco jeszcze brakuje, czego przykładem chociażby //Believe// i //Damn the Flood//. Lepiej jest także na polu balladowym. Choć //Angel of Mercy// i //Scars// zaczynają się jak kalki dawnych utworów (szczególnie ten pierwszy), to jednak z każda kolejną sekundą pokazują, że taka opinia jest mocno krzywdząca. To fajny powrót Zakka do korzeni (również wokalnych), bez nadmiernej ekspansji klawiszowej, bez kiczowatych elektronicznych smyczków. Szkoda, że wrażenie psuje wyjątkowo irytująca, przypominająca niestety ostatnie płyty //Shades Of Gray//. To album bardzo równy, nie ma tu jednoznacznie wybijających się numerów. I dobrze, zdecydowanie wolę taką solidną całość, niż dwa wyborne strzały przy ogólnej mizerii. To duży krok we właściwym kierunku, ale i początek dalekiej drogi do dawnej dyspozycji. Trzymam kciuki!
Data dodania: 09-04-2014 r.

Catacombs Of The Black Vatican

Black Label Society

Data wydania: 2014

Wytwórnia: Mascot Records

Typ: Album studyjny

Producent: Zakk Wylde

Gatunki: