7 / 10
Marcin Budyn
W połowie lat 90. power metal zaczął cieszyć się dużą popularnością i sporo niemieckich czy skandynawskich zespołów wypłynęło na szerokie wody. Wzorem dla tej całej fali młodych zespołów były niemieckie grupy **Helloween** i **Gamma Ray**, a gdzieś pomiędzy tymi nowymi zespołami, a tymi starszymi był właśnie **Stratovarius**, który choć płynął z prądem wyznaczonym przez **Helloween**, to wykształcił swój własny, specyficzny styl, dzięki któremu stał się jednym z najbardziej znanych i rozpoznawalnych zespołów w swoim gatunku.
Timo Tolkki i koledzy przejawiali już wcześniej tendencje do progresywnego grania, bardzo melodyjnego i nie praktykując powszechnego w heavy metalu grania na dwóch gitarzystów, sporą część brzmienia oparli na klawiszowych dźwiękach. O ile jeszcze ze starszych płyt nieco czuć było klasyczną, metalową surowiznę, która stopniowo zanikała, to z czasem coraz większą rolę w muzyce Finów odgrywały partie klawiszowe, a brzmienie stawało się coraz bardziej miękkie i sterylne.
Ale dość historii, przejdźmy do //**Episode**//. Nowy perkusista Jorg Michael gonitwą na podwójnych stopach i mocnymi uderzeniami w werbel napędza kolejne utwory, na czele z nomen omen //Speed of Light//, dając przy tym pole do popisu lubującemu się w szybkim tańcu palcami po gryfie Tolkkiemu. W sukurs gitarzyście idzie od tej pory klawiszowiec Jens Johansson, który toczy z nim solowe pojedynki wzorem słynnego duetu Blackmore/Lord z **Deep Purple** (czy bardziej współczesnych zespołowi wirtuozów z **Dream Theater**). A do tego dochodzą zamaszyste, pełne patosu partie wokalne Timo Kotipelto w wysokich rejestrach.
Słuchając //**Episode**// mam jednak wrażenie,że zespół trochę za bardzo zachłysnął się swoimi technicznymi możliwościami i zatracił się nieco w tym wyścigu ze światłem. Choć wspomniany //Speed of Light// czy //Father Time// to dla wielbicieli ultramelodyjnego i ultraszybkiego power metalu sama esencja **Stratovariusa** i absolutna klasyka, mnie paradoksalnie najbardziej przypadło do gustu //Season of Change// (czyżby dyskretna inspiracja **Dream Theater**?). Utwór zaczyna się niczym delikatna ballada, po czym napięcie jest stopniowane, a w końcówce nabiera ciężaru i trudno się od niego oderwać.
Prócz wyścigów Tolkkiego, Michaela, Kainulainena i Johanssona ozdobionych zamaszystymi, patetycznymi melodiami Kotipelto, znalazły się w zestawie trochę wolniejsze, cięższe utwory jak //Eternity//, //Uncertainty// oraz zabarwiony orientalnie //Babylon//. Jest też trochę przesadnie rozciągnięty, oparty na żwawym, gitarowym riffie //Night Time Eclipse//, kolejny po //Stratovarius// instrumentalny, ozdobiony barokowymi figurkami pejzaż //Stratosphere// oraz instrumentalna miniaturka //Episode//, jeden z nielicznych numerów w których Timo Tolkki opiera się wyłącznie na finezyjnych zagrywkach, trzymając na wodzy swoje zapędy do szybkiego przebieranie palcami po gryfie.
Na koniec dostajemy uroczą balladę //Forever//, z delikatnym Kotipelto i partiami smyków. I generalnie zostaje całkiem niezłe wrażenie.
Data dodania: 22-10-2014 r.
Stratovarius
Data wydania: 1996
Wytwórnia: Noise Records
Typ: Album studyjny
Producent: Timo Tolkki
Gatunki:
- power metal
- heavy metal >>