6 / 10
Marcin Budyn
Można powiedzieć, że //**Elements**// to coś w rodzaju finalnej wersji **Stratovarius** pod przewodnictwem Timo Tolkkiego. Śmielej sięgnięto tym razem po orkiestrę symfoniczną, choć nie należy tego albumu traktować jako jakieś metalowo-symfoniczne przedsięwzięcie, orkiestra po prostu dopełnia część utworów. Nie brak i wielogłosowych chórów, ale to właściwie dość oczywiste rozwiązanie dla tego zespołu. Wśród instrumentarium pojawia się między innymi akordeon.
Mimo, że ewidentnie włożono wiele pracy i wysiłku, trudno jednak mówić o jakimś wiekopomnym dziele. Nie da się nie zauważyć, że porównaniu do poprzednich albumów, a zwłaszcza do //**Infinity**// czy //**Destiny**// większość rzeczy wydaje się być echem tamtym nagrań. Trudno jednak mieć jakieś wielkie pretensje do **Stratovarius**, nawet wielki **Iron Maiden** ciągle spotyka się z zarzutami, że gra w kółko to samo.
Powiela się schemat doboru kompozycji. I tradycyjnie mamy wszystkiego po trochu. Przebój? Jest //Eagleheart//, którego fajnie się słucha, choć pobrzmiewa mocno tym, co już było (choćby //S.O.S//). Ballada? Są dwie: //Papillon// i //A Drop in the Ocean//. Ultraszybka powermetalowa młócka z zamaszystymi melodiami? Proszę bardzo: //Find Your Own Voice// i //Learning To Fly//. **Stratovarius** wraca też po przerwie do umieszczania na albumie utworu instrumentalnego, jest tu bowiem //Stratofortress// stanowiące kolejną część "serii" //Stratovarius// czy //Stratosphere//. Z tym, że oprócz neoklasycznych figurek wpleciono tu grecki motyw Sirtaki.
Są i trochę, ambitniejsze, bardziej rozbudowane kompozycje, wzbogacone o orkiestrowe aranżacje . Wymienić tu trzeba przede wszystkim //Fantasia//, w które wpleciono mnóstwo pomysłów, stanowiące kolejny przykład muzycznej wyobraźni Timo Tolkkiego. Podobać się może też ciężki, klimatyczny //Soul of a Vagabond// w którym aranżacja orkiestrowa przypomina trochę popularne //**S&M**// **Metalliki**. Wyróżnieniem na plus jest też najdłuższy na płycie, monumentalny, tytułowy //Elements//, w którym klimat budują apokaliptyczne chóry.
Z kolei w tekstach dość mocno wybija się lennonowska wizja idealnego świata, bez Boga i religii co słychać m.in. w //Fantasia//, czy //Find Your Own Voice//. I jak to w powermetalu bywa, nad tym wszystkim unosi się ogromny patos. I chyba właśnie ten patos, a także sterylne brzmienie i powtarzanie sprawdzonych patentów może niektórych odtraszyć od tego albumu, bo od strony warsztatowej **Stratovarius** prezentuje się doskonale. Jak zwykle zresztą.
Data dodania: 25-10-2014 r.
Stratovarius
Data wydania: 2003
Wytwórnia: Nuclear Blast
Typ: Album studyjny
Producent: Timo Tolkki
Gatunki:
- power metal
- metal progresywny >>
- metal symfoniczny