10 / 10
PaweĹ DerwiĹski
Nieczęsto się zdarza, żeby EP-ka stała się jednym z podstawowych punktów w dyskografii zespołu. Jeśli uzyskuje pierwsze miejsce listy Billboard 200 i wyłania dwa bardzo udane single to można już mówić o ewenemencie. Dodajmy tylko, że w przypadku **Jar Of Flies** rewelacyjna sprzedaż płyty idzie w parze z sukcesem artystycznym i staje się jasne, że mamy do czynienia ze zjawiskiem, które po prostu wypada znać.
Co zadecydowało o tak spektakularnym sukcesie tego mini-wydawnictwa? W pierwszej kolejności należy chyba wskazać na rozgorączkowanie samych słuchaczy. Wydany dwa lata wcześniej **Dirt** zrobił z **Alice In Chains** gwiazdę wielkiego formatu. Fani z niecierpliwością czekali na kolejny krok zespołu. Wyposzczeni, byli w stanie oddać ostatnie pieniądze za cokolwiek, co wyleci spod skrzydeł ich ulubieńców – to tłumaczy, dlaczego **Jar Of Flies** rozchodził się jak świeże bułeczki. Wielkie nadzieje, mogą jednak zakończyć się wielkim rozczarowaniem. W tym przypadku zawiedzeni mogli być tylko ci, którzy oczekiwali, że muzycznie będzie to kontynuacja **Dirt**. Niewiele jest tu bowiem ze wspomnianej płyty, no chyba, że za odnośniki przyjmiemy takie utwory jak //Rooster// czy //Down in a Hole//.
Zapomnijcie o metalowych naleciałościach charakterystycznych dla wczesnego **Alice In Chains** - **Jar Of Flies** pokazuje nowe, ale nie mniej ciekawe, oblicze tej kapeli. Złagodzone, w dużej części akustyczne brzmienie, ujawniło prawdziwą siłę zespołu – umiejętność budowania nastroju... czy może raczej nastrojów, bo trzeba przyznać, że **Alice In Chains** w ciągu trzydziestu minut są w stanie zaprezentować nam bardzo urozmaicony muzyczny pejzaż. O potrzebie poszukiwań świadczą już utwory singlowe. W podniosłym //I Stay Away// zdecydowali się na wykorzystanie instrumentów smyczkowych, a w przebojowym //No Excuses// znacząco wyeksponowali sekcję rytmiczną. Zresztą każda z kompozycji ma swój mocno zarysowany charakter. //Whale & Wasp// przywodzi mi na myśl uroczy, instrumentalny kawałek z repertuaru... **Black Sabbath**, a mianowicie //Fluff//. Z kolei //Don’t Follow// to muzyczna wyprawa na południe Stanów Zjednoczonych – harmonijka ustna i przepełniony tęsknotą, iście bluesowy tekst tworzą idealną całość. Jest tu też porcja jazzowych dźwięków w swingującym (zgodnie z tytułem) i niezwykle pogodnym jak na ten zespół //Swing on This//. Nie bójcie się jednak - mroczne i przepełnione smutkiem **Alice In Chains** spod znaku //Love Hate Love// nie zniknęło zupełnie. Z opartego na rewelacyjnym motywie gitarowym //Rotten Apple// bije chłodem i pewną dokładnie zaplanowaną monotonią. Natomiast prawdziwe morze emocji czeka na nas w przepięknym //Nutshell//. Opanowany głos Layne'a Staleya brzmi tu tak przejmująco, że ciarki chodzą po plecach. Ten człowiek nie miał sobie równych, jeśli chodzi o przekazywanie uczuć słuchaczowi!
**Jar Of Flies** to wydawnictwo niezwykle ciekawe. Mogę wam zagwarantować, że przesłuchacie je z równym zainteresowaniem od początku do końca. **Alice In Chains** zrobili coś bardzo mądrego, a mianowicie nagrali tyle muzyki na ile mieli pomysłu. W efekcie otrzymujemy co prawda album o skromnych rozmiarach, ale pozbawiony jakichkolwiek wypełniaczy. Oto jak powinna się prezentować wzorcowa EP-ka.
Data dodania: 01-01-2012 r.