3 / 10
PaweĹ DerwiĹski
Kiedy tak słucham sobie utworu tytułowego z albumu **Walk With Me**, w którym to John Connor do znudzenia powtarza, jak to bardzo nie lubi być biedny, to trudno powstrzymać mi się od złośliwych uwag. Dlaczego? Bo z całym moim sentymentem i sympatią dla **Dog Eat Dog** - ten album brzmi, jakby u jego podstaw rzeczywiście stały wyłącznie pobudki materialne. Od wydania **Amped** do momentu wydania **Walk With Me** minęło siedem lat. Wydawać by się mogło, że zespół miał sporo czasu na zebranie nowego materiału, spokojne komponowanie i selekcjonowanie utworów. Czy takie twierdzenie ma odzwierciedlenie w muzyce? Niestety nie. To co słyszymy jest raczej wynikiem frustracji spowodowanych trudnościami ze znalezieniem nowej wytwórni i niemożnością przedostania się na muzyczne salony. Aż trudno uwierzyć, że to Ci sami ludzie.
Luz i zabawa? Tak, na pierwszy rzut ucha jest tego nawet więcej niż na poprzednich albumach. Ale... zaraz, zaraz. Czy aby na pewno jest to szczere? Czy beznadziejne //Summertime// (aż krew zalewa, że zrobili z tego singiel) to tylko żart? A może pod zasłoną z ironii próbowali przedostać się do szerszego grona odbiorców? Wiecie, takie zagranie w stylu **The Offspring** z czasów **Americany**, tylko zdecydowanie mniej udane. Zresztą **Dog Eat Dog** chwytają się wszystkiego, żeby bez energii i pomysłów zwrócić uwagę słuchaczy. Dużo tu typowo popowych zagrań. Początek płyty w postaci //Showtime// i //Hell Yeah!// może skutecznie zniechęcić do dalszego obcowania z płytą. Toż to jakaś papka wstrętna! //Undivided// idzie jeszcze dalej – miłosny banał z żeńskimi wokalami na dokładkę (inna sprawa, że rzecz faktycznie daje się zapamiętać). Osobiście jednak najbardziej irytują mnie tu przejawy (braku) poczucia humoru. Nie będę się już znęcać nad nieszczęsnym //Summertime//. Zamiast tego weźmy sobie //M.I.L.F// - nie dość, że głupie to i obsceniczne, to jeszcze chłopaki postanowili cytować lepszych od siebie. No może za pierwszym razem fajnie usłyszeć cytaty z **Faith No More** i **Danzig**, ale na dłuższą metę to jednak denerwujące. Dużo jest tu zresztą rzeczy niestrawnych. Czy coś rozświetla ten mrok?
Mnie osobiście niewiele rzeczy się tu podoba. O starych dobrych czasach możemy sobie przypomnieć przy okazji utworu tytułowego (ten saksofon – a jakże!). W dobrym klimacie utrzymują się też //My Frustration// i //Cannonball//, ale w gruncie rzeczy na poprzednich płytach byłyby jednymi z najsłabszych utworów. Zdecydowania lepiej wypada //Dark Secret// - w końcu coś na poważnie, coś prawdziwego. Obok //Walk with Me// to zdecydowanie najmocniejsza rzecz na płycie. Dobrze – tylko dwa niezłe utwory to o wiele za mało, żebym mógł komukolwiek z czystym sumieniem polecić ten krążek. Ja wolę udawać, że historia **Dog Eat Dog** skończyła się na **Amped**.
Data dodania: 01-01-2012 r.
Dog Eat Dog
Data wydania: 2006
Wytwórnia: Vibra
Typ: Album studyjny
Producent: Claus Grabke
Gatunki:
- pop rock
- punk rock
- rock alternatywny >>