Encyklopedia Rocka

4 / 10

Maciej Wilmiński

Osamotniony Tony Iommi zdecydował się utrzymać nazwę **Black Sabbath** przy życiu. Nie było łatwo. Zanim wykrystalizował się skład, który nagrał ten album, przez grupę przewinęła się cała masa muzyków, a sama płyta pierwotnie powstała z Rayem Gillenem na wokalu i innym basistą. Zmieniali się również producenci. Do tego w drugiej połowie lat osiemdziesiątych marka **Black Sabbath** nie znaczyła zbyt wiele, a zespół traktowano w kategoriach alei zasłużonych. Nowych fanów za dużo nie było, a wcześniejsi oczekiwali już raczej wspominkowych tournee z odgrywaniem starych hitów, aniżeli nowych płyt. **The Eternal Idol** niestety nie przywrócił zespołu na należne miejsce. Co gorsza, wydawał się spychać go dalej w muzyczny niebyt. //The Shining// robi nam nadzieję. Słyszymy, co prawda że jest zgodnie z ówczesnymi modami i proamerykańsko w brzmieniu, ale jest to robione z klasą. Nowy wokalista Tony Martin (który generalnie odtwarza tu tylko partie napisane wcześniej przez Raya Gillena) śpiewa trochę w stylu Dio, ale ma ciekawą barwę, stosowny zadzior w głosie i wydaje się być znakomitym wyborem. Iommi riffuje jak trzeba, a klawiszowe plamy nadają odpowiedniego, modnego brzmienia. No ale niestety, dalej nie jest różowo. Zawodzi przede wszystkim Tony Iommi, ktorego riffy są tutaj zadziwiająco banalne (//Hard Life to Love//, //Born to Lose//, //Lost Forever//) lub po prostu dziwne (//Glory Ride//). Doprawdy ciężko zbudować na nich dobre utwory, choć Martin stara się jak może i takich //Hard Life to Love// czy //Glory Ride// słucha się nieźle. Fajnie brzmi także //Nightmare//, gdzie prosty i skoczny riff całkiem zgrabnie niesie ten utwór. No ale nie oszukujmy się, wszystko to przeciętne strasznie. W większości przypadków po miernym riffowaniu utwory przechodzą w miałkie, nijakie granie, a **Black Sabbath** brzmi jak drugoligowy zespół heavymetalowy pozbawiony własnej tożsamości. Trochę inaczej jest na sam koniec, w utworze tytułowym. Zespół wyraźniej próbuje wrócić do korzeni - jest wolno, posępnie, początek zapowiada coś naprawdę niezłego, ale niestety - utwór jako całość po prostu nudzi. Na pocieszenie - okazało się, że to tylko złe miłego początki...
Data dodania: 01-01-2012 r.

The Eternal Idol

Black Sabbath

Data wydania: 1987

Wytwórnia: Vertigo

Typ: Album studyjny

Producent: Jeff Glixman, Vic Coppersmith-Heaven, Chris Tsangarides

Gatunki: