5 / 10
Maciej WilmiĹski
Na żadną z płyt **Black Sabbath** nie wylano tylu pomyj, co właśnie na **Forbidden**. Dostało się nie tylko za zawartość, okładkę, produkcję, ale może przede wszystkim za samą osobę producenta - Erniego C - gitarzysty rapcore'owego **Body Count**, który właśnie święcił swoje największe triumfy. Do tego po latach Tony Iommi w kilku wywiadach przyznał, że wstydzi się tego albumu, a Cozzy Powell, że został on nagrany tylko dla pieniędzy. Powszechnie utarło się zatem, że to najsłabszy album zespołu. W rzeczywistości nie jest wcale tak źle.
Grupa zebrała się tu w składzie znanym z **Tyr**, bardzo obiecującym, który jednak gdy tylko zaczął się rozkręcać został rozwiązany ze względu na powrót Ronniego Jamesa Dio. Jeżeli chodzi o wybór producenta, Iommi chciał, żeby produkcją zajął się ktoś z młodszego pokolenia, do tego będący fanem grupy, żeby wyprodukował album, tak jak oczekiwaliby tego fani. Niestety, Ernie C nie okazał się najlepszym pomysłem, co słychać szczególnie w brzmieniu perkusji, ale nie tylko - po prostu brzmienie płyty jest wyjątkowo nieudane. Do tego w //The Illusion of Power// zamiast solówki słyszymy gościnną rapowaninę Ice'a T, kolegi Erniego z **Body Count**, a i sam Martin w liniach wokalnych idzie trochę w takim kierunku. Efekt - dosyć kontrowersyjny, choć sam utwór może się mimo wszystko podobać.
To co tu najlepsze, to jednak proste, czadowe i przebojowe granie w stylu //Jerusalem//. Mianowicie: //Forbidden// oraz //Get a Grip// - dwa bardzo proste, dynamiczne (i dość do siebie podobne) utwory, których refreny z miejsca zapisują się w pamięci. Atutem płyty jest też odpowiednio udramatyzowana ballada //I Won't Cry For You//, w klimacie, w którym Martin najlepiej pokazuje swoje umiejętności.
I w sumie tyle dobrego. Wpadek nie brakuje. //Guilty as Hell// brzmi jak kolejna wariacja wokół melodii i riffów z //Forbidden// i //Get a Grip//, a Martin stworzył tu wyjątkowo nieciekawą linię wokalną, podobnie zresztą jak w //Shaking off the Chains// gdzie śpiewa unisono z pokręconym, bezbarwnym riffem. Głównym zarzutem jest jednak nuda, jaką wieje z szablonowych utworów.
Data dodania: 01-01-2012 r.