Reaktywowane **Black Sabbath** z Ozzym Osbournem w składzie o nowej płycie wciąż tylko mówiło. Co prawda w repertuarze koncertowym pojawił się nowy utwór //Scary Dreams//, jednakże na tym się skończyło. A, że kolejnej koncertówki wydawać nie wypadało (zwłaszcza, że Ozzy solowo wydał wówczas album **Live At Budokan**), a fani domagali się nowych wydawnictw, sięgnięto do archiwów. Pierwszy dysk wypełniło doskonale znane **Live At Last**, które w tym momencie otrzymało status oficjalnego wydawnictwa. Czyli wiadomo - surowizna i żywioł. Po szczegóły odsyłam do recenzji tejże płyty. Natomiast prawdziwym rarytasem w tym zestawie jest dysk drugi. Zawiera on (w dość dziwnie ułożonej kolejności) zestaw kilku utworów ze słynnego (i doskonale znanego z bootlegów) koncertu z Olympia Theatre z Paryża z grudnia 1970 roku oraz trzy utwory pochodzące z albumu **Sabotage** z występu z trasy go promującej z 1976 roku w Asbury Park, New Jersey. Zestaw zatem znakomity. Wśród numerów z //Sabotage// największą perełką wydaje się być //Megalomania//. Wykonanie tego utworu jest tu nie lada gratką. Wszak wydaje się, że to utwór wybitnie nienadający się na koncerty, a tu proszę. I choć wpadek nie zabrakło (szczególnie wokalnych, gdyż Ozzy momentami śpiewa mocno bokami), to trzeba przyznać, że wyszło to ciekawie. Natomiast wersje //Hole in the Sky// i //Symptom of the Universe// (oczywiście bez akustycznej części, skrócone w stosunku do wersji studyjnej) to po prostu energetyczne bomby z wrzeszczącym wniebogłosy Ozzym. Podobnie, jak w przypadku **Live At Last** nie tuszowano wszelkich niedociągnięć i brudów, zapis poraża wręcz swą autentycznością. Do tego szalejący Ozzy... //Are you high?// - wrzeszczy do publiczności, po czym sam rozbrajająco odpowiada //So am I//...