Encyklopedia Rocka

4 / 10

Paweł Chmielowiec

Gdy w 1997 roku przyszedł czas rozwiązania **Soundgarden**, czterech panów z Seattle nie miało powodów do wstydu. Zrobili pięć udanych albumów, zagrali setki koncertów, dorobili się statusu gwiazdy i paru nieśmiertelnych przebojów. I jeszcze szarmancko pożegnali się z fanami sympatycznym składakiem **//A-sides//**. Do ideału brakowało zaledwie wydawnictwa koncertowego. Jak wieść gminna niesie, albumu na żywo mieliśmy doczekać się znacznie wcześniej. W trasę promującą album **//Down On The Upside//** zabrano producenta Adama Kaspera, któremu powierzono nagrywanie występów zespołu. Powstał szatański plan stworzenia albumu doskonałego – zbioru najlepszych momentów każdego koncertu. Czy to się udało? Absolutnie nie. **//Live On I-5//** to wręcz modelowa karykatura płyty koncertowej. Brakuje mu klimatu, spontanicznych reakcji zespołu (lub chociaż samego Cornella), jakikolwiek interakcji z publicznością. I wielu innych rzeczy. W zamian dostajemy kawał solidnej, zapewne żmudnej studyjnej roboty. W czterech ścianach brzmienie dopracowano do perfekcji. Tam gdzie wypadało, podbito owacje publiczności... ech szkoda gadać. Widać, takie czasy. Dobrze, że chociaż wszystko zmiksowano w jedną całość bo wyciszenia między kolejnymi numerami przelałyby czarę goryczy. Wybór nagrań na szczęście nie przyprawia o kolejne nerwy. Jest trafny, logiczny i przewidywalny. No może poza beatlesowskim //Helter Skelter// i //Search and Destroy// z repertuaru **The Stooges**, które są tu rodzynkami, ale raczej nie najsmaczniejszymi w zestawie. W **//Live On I-5//** uwydatnia się prosty mechanizm – im świeższy materiał, tym lepiej brzmi. Kawałki z czasów głębokiego podziemia czy fascynacji metalowym brzmieniem, zwyczajnie rażą brakiem wiarygodności (//Nothing to Say//, //Rusty Cage//, //Jesus Christ Pose//). Zespół gra je trochę jakby na siłę, na zasadzie "bo wypada" (inna rzecz, ze Cornell momentami niedomaga w wyższych partiach). Najlepiej wypadają numery z **//Superunknown//** i oczywiście promowanego wówczas **//Down On The Upside//**. Te bardziej rockowe, zróżnicowane stylistycznie, jak //Burden In My Hands// z jeszcze intensywniejszym klimatem południa USA niż odpowiednik studyjny czy opętańczy punk w postaci //Ty Cobb//. Pierwszy album koncertowy i niestety potężna wpadka. Pomysł koncertowej składanki chyba nigdy nie sprawdził się w historii rocka, więc nie mam pojęcia skąd ten pomysł. Nie lepiej było wydać jeden pierwszych koncertów po reaktywacji? A tego potworka można by dorzucić np. jako płytę bonusową. Albo w ogóle pominąć. Jeśli ktoś chce poznać bliżej fenomen **Soundgarden** na scenie i zobaczyć zespół u szczytu możliwości to polecam sięgnąć po tzw. home video – **//Motorvision//**.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Live On I-5

Soundgarden

Data wydania: 2011

Wytwórnia: A&M Records

Typ: Album koncertowy

Producent: Adam Kasper

Gatunki: