Encyklopedia Rocka

Bogactwo, harmonia i trzeci wymiar - wywiad z "Litzą" i "Hansem" z zespołu Luxtorpeda.

Moment, w którym przyszło mi się spotkać z zespołem **Luxtorpeda** nie należał do najszczęśliwszych. Od wydania ich debiutanckiej płyty minęło już ładnych kilka miesięcy. Za sobą mają sporo koncertów i mnóstwo wywiadów, w których pytano ich (takie miałem wrażenie) już o wszystko. Zanim usiedliśmy gdzieś na ławce w warszawskim klubie Punkt & Radio Luxembourg, usłyszałem tylko jak lider, gitarzysta i wokalista Litza z drugim wokalistą, raperem Hansem, zgryźliwie przerzucają się banalnymi pytaniami, które tyle razy słyszeli i (prawdopodobnie) zaraz usłyszą. Pomyślałem: będzie ciężko... **Rockers.com.pl: Spokojnie. Wiem, że macie za sobą mnóstwo wywiadów, więc starałem się dobrać trochę inne pytania. Mam nadzieję, że nie będziecie się nudzić. Zacznę może trochę prowokacyjnie – Luxtorpeda, chyba nie tylko w moim mniemaniu, to trochę taki powrót Litzy...** Litza: Na pewno tak. To jest powrót Litzy... co przecież nie znaczy, że nie grałem. Grałem (co prawda z przerwą) z Kaenżetem, grałem i cały czas gram z Tymoteuszem. Ale to są tylko projekty – Tymoteusz to zbiór ludzi z całej Polski, a **KNŻ** to też poboczny projekt od **Kultu**. A ja potrzebowałem zespołu w którym mógłbym się do końca wyrazić. Gdzie mógłbym grać próby, mieć przyjaciół, jeździć z nimi w trasę, spać gdzieś na ziemi i jeść, co nam dadzą. Tak pioniersko, jak za dawnych czasów. I taką kapelą jest dla mnie teraz **Luxtorpeda**. **R: Miałem na myśli coś innego – powrót Litzy z zespołem, który nie krzewi chrześcijańskich treści. Zarówno Tymoteusz czy Arka Noego są tym wszystkim mocno napiętnowane i, nie ma co ukrywać, nie każdy to kupuje. Takiego "zwykłego" Litzy wielu ludziom brakowało. W zasadzie od czasów twojego odejścia z Acid Drinkers i niedługo później z KNŻ.** L: Chrześcijanie nie wyróżniają się od innych ludzi poza tym, że mają miłość do nieprzyjaciół i noszą pokój w sobie. W **Luxtorpedzie** chciałem po prostu własnymi słowami opowiedzieć historie, które przeżywam od dzieciństwa, a nie miałem nigdy okazji opowiedzieć. W **Acid Drinkers** to zwykle Titus pisał, w **Kaenżecie** Kazik... Miałem zespoły w których pisałem, na przykład **Creation Of Death**, ale jakoś nigdy nie miałem pewności czy wszyscy w zespole podpisują się pod tym, co tworzyłem. Natomiast w **Luxtorpedzie** jest inaczej. Nie dość, że ja sam, swoimi tekstami do końca siebie określam, to Hans, tym co dopisał, pokazał, że jest mi bardzo bliski duchowo, mimo, że jest o wiele lat młodszy ode mnie. Na przykład, gdy napisałem //Autystyczny// to chłopaki w zespole nie bardzie wiedzieli o czym to jest, a Hans od razu złapał wątek. Szybko dopisał kilka swoich zwrotek (ostatecznie weszła jedna – przyp. P. Chmielowiec) i wtedy wiedziałem, że jest on takim wzmacniaczem tych moich treści. Wzbogaca je, harmonizuje i dodaje im trzeci wymiar. **R: Mówiąc o powrocie Litzy, miałem także na myśli powrót do bardzo intensywnej pracy. Obecnie przygotowujesz trzy albumy – Kaenżet, Arkę Noego i nową Luxtorpedę. Ostatni raz taka sytuacja w twojej karierze miała miejsce bodajże w połowie lat 90., gdy przygotowywałeś jednocześnie albumy z Acid Drinkers, Flapjackiem i świeżo upieczonym 2 TM 2,3.** L: Płytę z Kazikiem już skończyliśmy. Mało się na niej udzielałem jako kompozytor. Bardziej jako producent i gitarzysta. Za kilka dni jadę Lubrzy miksować materiał. **R: W Listopadzie wychodzi nowy album Arki Noego i podobno będzie to zaskakujące wydawnictwo.** L: Tak. Jakiś rok temu pojawił się pomysł, że razem z Arką nagramy covery punkowe i rockowe. Na początku sobie tego nie wyobrażałem ale dzieciaki mnie przekonały. Okazało się, że wszystkie te teksty brzmią bardzo wiarygodnie w ich ustach i nawet zyskują nowy wymiar. Te teksty z lat 80., walka z systemem i tak dalej, są nadal bardzo aktualne, ponieważ pragnienia człowieka pozostają nadal takie same. Dla **Arki Noego** ta płyta jest przełomową sytuacją. Wiele osób ma bardzo płytkie pojęcie o nas i uważają, że to tylko banda rozwrzeszczanych dzieciaków śpiewających o Panu Jezusie. A to są niezłe łobuzy i zobaczysz, że ta płyta będzie naprawdę ciężka. **R: Od wakacji robicie również nowe numery dla Luxtorpedy.** L: Druga płyta **Luxtorpedy** pod tytułem //**Robaki**// już się rodzi. Myślę, że będzie kontynuacją tej poprzedniej, choć... muzycznie może być zupełnie inna. **R: No właśnie. Pierwszy album powstawał w innych okolicznościach. Hansa na początku nie było i kiedy dołączył do zespołu, musieliście przearanżować numery i zrobić dla niego miejsce. ** Hans: Utwory były napisane, ale to ja musiałem się nagimnastykować, żeby wpasować się w te gitary, które nie były przewidziane pod kogoś, kto nie krzyczy jak Litza. To wymagało ode mnie trochę pracy koncepcyjnej przy pisaniu tekstów i nagraniach próbnych u siebie w studiu. Później doszlifowaliśmy to u Litzy, już na finał. Myślę, że teraz jedną zmianą będzie to, że chłopaki wezmą pod uwagę, że jestem. Choć ja nie naciskam (śmiech). Skoro udało mi się wpasować przy pierwszej płycie to uda się i teraz. L: W ogóle to przez te kilkadziesiąt zagranych koncertów, okazało się, że Hansowi trochę głos się zmienił. Śpiewa dużo mocniej bo tego wymaga od niego estetyka tej muzyki. H: Ja mam zawsze tak, że to muzyka mnie prowadzi. Nawet na moich rapowych płytach, dużo zależy od tego jaką muzykę dostanę bo na bazie jej rodzi mi się w głowie jakaś melodia, pomysł jak to zrobić – mocniej, spokojniej, ciszej, niższym czy wyższym głosem i tak dalej. Ja w ogóle na tej pierwszej płycie to chciałem sobie więcej pokrzyczeć, ale Robert (Litza – przyp. P. Chmielowiec) naciskał żebym był po prostu sobą. Żeby było więcej mnie niż takiego na siłę dopasowywania się. **R: A jak z samą muzyka będzie na tej nowej płycie Luxtorpedy?** L: My generalnie nie szukamy jakichś odkryć w muzyce. Raczej brzmieniowo chcemy wrócić do korzeni i grać po staremu, hardcore'owo-metalowo-punkowo. Będzie na pewno czuć, że riffy gitary pochodzą spod mojej ręki. Nie będę tutaj nic nowego na siłę wymyślał. Chociaż ta cała sytuacja jest dla mnie bardzo inspirująca. To jest nowy skład, nowi ludzie, więc być może uda się zrobić coś, czego dotychczas nie robiłem. **R: Mówisz o powrocie do korzeni, ale nie masz chyba na myśli swoich początków z Turbo czy Acid Drinkers? Tam raczej tkwiłeś w klimatach thrashowych.** L: Pierwsza płyta **Acid Drinkers** był bardzo crossoverowa. Tam chodziło o takie mieszanie i zabawę. Tak samo jest teraz w Luxtorpedzie. Nie chciałem udawać, że znowu jestem w **Acid Drinkers** czy **Turbo**. Miałem raczej na myśli korzenie brzmieniowe. Mamy sprzęt z lat 60. Chyba nikt w Polsce nie brzmi tak staro jak my. I tak ciężko. Tyle, że mówiąc ciężko, nie chodzi mi o te nowoczesne, metalowe piece ze skompresowanym brzmieniem, które tworzą ścianę dźwięku. Tu chodzi o samą kwintesencję dźwięku. Tam nie ma żadnego dołu, który pochodzi z pasma wzmacniacza, tylko z brzmienia. Mamy stare pudła od gitar, Voxy (brytyjski producent wzmacniaczy działający od połowy XX w. - przyp. P. Chmielowiec) na gitarach. Dziś na koncercie przekonasz się jak to hula na żywo. Na płycie tego nie usłyszysz. Gdy dziś sobie jej słucham to mam wrażenie, że jest ona strasznie łagodna i grzeczna. **R: Hans, jeśli ktoś cię wcześniej znał, to jako rapera ze składu 52 Dębiec. Możesz bliżej przedstawić się rockowej publiczności, obnażyć swoją metalową-rockową przeszłość?** H: To była w zasadzie pierwsza muzyka, której zacząłem słuchać. Czasy podstawówki. Miałem wtedy kolegów, którzy słuchali takiej muzy i jakoś wpływali na mnie. Różne kasety miałem na przykład **Sepulturę**, **Panterę**. Bardzo podobało mi się **Rage Against The Machine** i to był moment, kiedy przekonałem się, że taki rapowy wokal bardzo do mnie trafia. Później odkryłem Hip hop. Wtedy zauważyłem, że w domu na Amidze mogę zrobić rytm i to mi wystarczy, aby móc się wypowiedzieć. To mnie na tyle pochłonęło, że już w tym zostałem. Ale muzyka gitarowa zawsze moim życiu była i zawsze ją lubiłem. Zresztą słychać to na mojej solowej płycie (//**8**// wydane w 2011 roku pod szyldem **Hans Solo** – przyp. P. Chmielowiec). **R: Rzuciłeś tylko nazwy zespołów. A są jakieś ważne, rockowe płyty w twoim życiu?** H: Ja nie jestem fachowcem jeśli chodzi o takie granie. Słucham tego co mi wpadnie w ręce, co koledzy poddadzą. Ostatnio słucham na przykład dużo //**Fairplay**// **Flapjack**. W trasie też przesłuchaliśmy wszystkie płyty **Acid Drinkers**. L: A ja akurat ostatnio kupiłem nowego **Mastodona**. **R: Litza, śledzisz może to co robił i robi Acid Drinkers? ** L: Nieszczególnie. Czasem szwagier (czyli Ślimak, perkusista **Acid Drinkers** – przyp. P. Chmielowiec) coś mi podrzuci to posłucham. Podobała mi się płyta z Olkiem (//**Verses Of Steel**// z 2008 r. – przyp. P. Chmielowiec). Innych słuchałem, ale raczej nie wracałem do nich. **R: A na nowego Flapjacka czekasz?** L: Raczej nie. To znaczy fajnie byłoby, gdby czymś zaskoczyli. Ale jeśli chodzi o polską muzykę to jestem dziś nastawiony na kapele z polskimi tekstami. Dlatego też w **Luxtorpedzie** śpiewamy po polsku. **R: Hans, wspomniałeś, że słuchaliście sobie ostatnio płyt Flapjacka i Acid Drinkers. Jesteś zresztą z pokolenia dla którego ten zespół był bardzo znaczący. Sprawa jest mniej oczywista w twoim przypadku, Litza. Jak było wcześniej z twoją znajomością twórczości 52 Dębiec?** L: Znałem kilka utworów na przykład //To my Polacy// czy //Konfrontacje//. Ale gruntownie z twórczością **52 Dębiec** zapoznałem się, gdy zaczęliśmy współpracować. Przekonałem się, ze to nie jest rozrywkowy hip hop, lecz hip hop walczący. Jak punk rock w latach 80. i te wszystkie zespoły, które nie zgadzały się z aktualną rzeczywistością i potrafiły zgrabnie powiedzieć co o tym myślą nie sądząc nikogo, ale też piętnować różne słabości. Tak samo jest w **52 Dębiec** i to jest genialne.