Encyklopedia Rocka

Kult - Filharmonia Bałtycka, Gdańsk, 05.03.2017 r.

Kto: **Kult** Gdzie: Filharmonia Bałtycka Kiedy: 05.03.2017 r. 1. //Hej, czy nie wiecie// 2. //Brooklyńska Rada Żydów// 3. //Arahja// 4. //1932 Berlin// 5. //Twoje słowo jest prawdą// 6. //Czarne słońca// 7. //Zabiłem ministra finansów// (**Dr Yry**) 8. //Rakienrol// (**Dr Yry**) 9. //Wojna w Polsce// (**Dr Yry** i **Kazik**) 10. //Prosto// 11. //Jeśli zechcesz odejść - odejdź// 12. //Ręce do góry// 13. //Madryt// 14. //Śmierć poety// 15. //Czekając na królestwo J.H.W.H.// (**Janusz**) 16. //Wezwany// (**Janusz**) 17. //Wspaniała nowina// (**Janusz** i **Kazik**) 18. //Marianna// 19. //Gdy nie ma dzieci// 20. //Bal kreślarzy// 21. //Cisza nocna// 22. //Po co wolność// 23. //Kiedy ucichną działa już// (**Zacier**) 23. //Kebab w cienkim cieście// (**Zacier**) 24. //Pęknieta umywalka na stosie choinek// (**Zacier** i **Kazik**) 25. //Zaloty Staszka Gąsienicy// (**Dr Yry**, **Zacier** i **Kazik**) 25. //Maria ma syna// 26. //Celina// 27. //Wstyd// 28. //Polska// 29. //Baranek// 30. //Komu Bije dzwon// Bisy: 31. //Lewe Lewe Loff// 32. //Patrz// 33. //Wódka// (**Dr Yry**, **Zacier**, **Janusz** i **Kazik**) 34. //Sowieci// (**Dr Yry**, **Zacier**, **Janusz** i **Kazik**) Ostatnio pisałem [http://rockers.com.pl/artykuly/142.html o dojrzałym etapie twórczości naszych rockmanów], no i proszę, na koncert **Kultu** trzeba było ruszyć do Filharmonii Bałtyckiej. Piękne czasy! Spodziewałem się nadkompletu publiczności - szczególnie, że koncerty w Gdańsku zorganizowano aż dwa, a to był pierwszy, i to ten w lepszym terminie (niedziela vs poniedziałek). Tymczasem samochodów jadących stronę Ołowianki było zaskakująco mało, a i na piechotę, ku budynkowi dawnej elektrowni, tłumy nie zmierzały. Kiedy znalazłem się na sali dziesięć minut przed startem, zdziwiły mnie spore prześwity wśród publiczności (przypominam - wszystkie miejsca siedzące). Na szczęście przez samym występem braki zostały uzupełnione, rzędy przy scenie wypełniły się po brzegi, ale jednak kompletu nie było, a pustawo było szczególnie w ostatnich rzędach ośmiokątnej sali. Fakt, bilety do najtańszych nie należały, ale **Kult** to **Kult**. Ciekawym na ile wspomniane ceny oraz akustyczny charakter koncertu wpłynęły na średnią wieków wśród publiczności? Przewaga pokolenia 35+, a nawet i starszego była zadziwiająca! Może młódź po prostu woli porządne przywalenie, a akustyka to dla fanów bardziej, hmm, "dojrzałych"? A może akustyczny **Kult** już się nieco fanom przejadł? Nie wnikam, powiem krótko, kto nie był, niech żałuje! Chwilkę po dziewiętnastej ruszyli z wysokiego C. //Hej czy nie wiecie// narobiło smaku na znakomity występ. Doskonała, selektywna akustyka, bardzo dobrze i donośnie śpiewający Kazik, intrygująca gra świateł. I od początku znakomita, kapitalna atmosfera - z uśmiechniętym od ucha do ucha Kazikiem, często, szczególnie na początku koncertu, "sprzedającym" dużo ciekawych historyjek, anegdot zgromadzonej publice. Fakt, nie jestem częstym bywalcem koncertów **Kultu**, do tego to moja pierwsza wizyta na ich koncercie akustycznym, ale nieczęsto widywałem Kazika w tak znakomitym humorze, tak wyluzowanego, zadowolonego, co i zresztą przeniosło się na resztę zespołu, publikę, a zatem i atmosferę całego występu. I tak zaraz na początku wokalista oznajmił nam, że panowie nieco się już sypią - Piotr Morawiec grał "na blokadzie" w związku z zapaleniem ścięgna ręki, a Tomasz Goehs wystąpił w stabilizatorze na nodze w związku ze złamanymi palcami... Ustawienie zespołu, jak na oryginalnym unplugged, z tym, że tym razem Kazik, jak sam przyznał, nie był już zobligowany do siedzenia na taborecie. Po lewej wiosłujące trio, z ostro pracującymi przez cały koncert Morawcem i Jabłońskim (ten drugi na gitarze 12-strunowej) i statecznym Wereńskim - oazą spokoju. Dalej na prawo Goehs, który nawet na takim akustycznym - notabene świetnie nagłośnionym - zestawie, potrafił ładnie pokazać moc (//Twoje słowo jest prawdą//). Po środku chodzący w tę i we wtę charakterystycznym chodem Kazik, potem patrząc w prawo schowany z tyłu, trochę jakby naburmuszony Grudziński, i w końcu najbardziej po prawej panowie z sekcji dętej - Zdunek - Glazik - Ważny - czasem sięgający po różnego rodzaju przeszkadzajki, którzy spisali się kapitalnie. W akustycznym entourage'u **Kultu** dęciaki brzmią donośniej, są mocniej uwypuklone, mają więcej do powiedzenia i słucha się ich jeszcze lepiej niż w tradycyjnym wydaniu, jeszcze bardziej doceniając ich wkład w **Kultowy** styl. Coś pięknego. Ledwo zaczęli, kilka numerów, a na scenie pierwszy gość. Nie kto inny, jak **Dr Yry**. Do przyniesionej na scenę kukły wyśpiewał z groźną miną, niesamowitym żarem i głosem a'la Udo Dirkschneider //Zabiłem ministra finansów// z płyty //**Prosto**//. Przyznam, ta wersja rozłożyła mnie na łopatki, a i wyraźnie było widać, że rozluźniła atmosferę wśród całej publiki. Takie rzeczy w filharmonii - oh yeah! A już za chwilę poszły dwa utwory z repertuaru **El Dupy** - //Rakienrol// i - już z Kazikiem - //Wojna w Polsce//. Co ciekawe przy tej drugiej Kazik pomylił co nieco tekstu, mimo, że wspierał sie kartką umieszczoną na pulpicie (tym na nuty) - tak jak i zresztą przy innych gościnnych utworach. A zapomnieć tekst, z czego zresztą sam się śmiał, zdarzyło mu się jeszcze potem dwukrotnie, przy //Śmierci poety// i //Ręce do góry// (gdzie zaczął śpiewając zupełnie inny utwór!). Następny gośc to - syn Kazika - **Janusz** - który w swoim charakterystycznym stylu doprawdy brawurowo wyśpiewał //Czekając na królestwo J.H.W.H.//, zaprezentował własny //Wezwany// i wespół z ojcem wykonał //Wspaniała nowinę//. No i jeden, jedyny - maestro **Zacier**. Zaczął delikatnie od Kultowego //Kiedy ucichną działa już//, wszak niespecjalnie znanego, również wśród fanów. No, ale chwilę potem bomba - //Kebab w cienkim cieście// - tego wykonania nie da opisać się słowami. Akustyczna heavymetalowa hekatabomba z wokalem, którego mógłby pozazdrościć Rob Halford w swych najlepszych latach. Następnie - już z Kazikiem - znów łagodniej - zadumana //Pęknieta umywalka na stosie choinek// z tegorocznej płyty. A na koniec już typowy **Zacier**, wykonane w formie perfomance'u z udziałem **Dr Yry** (garnek na głowie) //Zaloty Staszka Gąsienicy// z Kazikiem stojącym i tłumaczącym na specyficzny "migowy", tekst utworu. Fakt, widać było po publice, że nie każdemu odpowiada humor tej wesołej gromadki, ale większość świetnie się bawiła, łącznie z wykonawcami. Ogólnie, **Zacier**, **Janusz**, **Dr Yry** na scenie filharmonii - coś pięknego. W podstawowym secie nie zabrakło rzeczy z ostatnich płyt zespołu, ze //**Wstydu**// obok tytułowego zagrali //Madryt// oraz chyba najlepszą w tym zestawie //Ciszę nocna//. Z //**Prosto**// również trzy numery, z których największą perełką było czadowe //Twoje słowo jest prawdą//. Największą reprezentację miały z kolei albumy z cyklu //**Tata Kazika**//, bowiem grupa wykonała z nich łącznie sześć numerów. Generalnie - setlista bardzo udana i ciekawa, z właściwą reprezentacją klasyków we właściwych miejscach. I, co w tym wszystkim najważniejsze, wszystkie te numery dobrze, ciekawie brzmiały w wersjach "bez prądu". Właściwą część występu zakończyło fenomenalnie wykonane //Komu bije dzwon//, które wybrzmiało mniej więcej w 160-ej minucie koncertu. O znużeniu czy jednostajności nie było mowy, jedyne co, to naprawdę ciężko było tyle wysiedzieć. A właśnie. Co ciekawe, publiczność po początkowej euforii przy pierwszym numerze i //Arahji//, potem ożywiła się dopiero w drugiej połowie występu, przy //Gdy nie ma dzieci//. Z kolei dopiero //Polska// spowodowała wstanie z krzeseł i chóralne śpiewy, jednak już w połowie //Baranka// większość już siedziała. Na bis jedna z największych perełek, najbardziej magicznych momentów wieczoru - //Lewe Lewe Loff// - potem //Patrz//, które wypadało blado, a na grande finale - //Wódka// z udziałem wszystkich wcześniejszych gości. No dobra, dorzucili jeszcze //Sowietów//, kończąc występ w stylu bardziej parodystyczno - humorystycznym. **Kult** w wykonaniu akustycznym znakomicie sprawdza się na żywo. W bardziej kameralnej, intymnej atmosferze, gdzie można siedząc, mając zapewnioną doskonałą widoczność i akustykę, pokontemplować mocniej wciąż ważne teksty i muzykę ikony polskiego rocka. Ikony, która wciąż trzyma znakomitą formę.