Encyklopedia Rocka

Rock opera "Krzyşacy", Łódź, Atlas Arena, 16.12.2011 r.

Obsada: Artur Gadowski - król Jagiełło Maciej Balcar - Jurand ze Spychowa Wojciech Cugowski - Konrad von Jungingen Maciej Silski - Zbyszko z Bogdańca Olga Szomańska - Danuśka Asteya Dec - Jagienka ze Zgorzelic Jacek Lenartowicz - Maćko z Bogdańca Jan Janga Tomaszewski - Zygfryd do Loewe Marcin Kołaczkowski - Ulryk von Jungingen, Kuno von Lichtenstein Katarzyna Jamróz - księżna Anna Danuta Jacek Bończyk - Sanderus Agnieszka Piotrowska – nieznajoma grupa taneczna **Art Color Ballet** zespoły **Kameleon** i **Freedom** Słowa: Jacek Korczakowski Muzyka: Hadrian Filip Tabęcki Scenariusz i reżyseria: Marcin Kołaczkowski Europa Środkowa przełomu XIV i XV wieku: północna część umocnionej Unią w Krewie Rzeczypospolitej coraz dokuczliwiej nękana jest przez zajmujący Pomorze i Inflanty Zakon Krzyżacki. Pomimo "papierowego" pokoju i ciągłych zapewnień o przyjaźni, włodarze ziem graniczących z Państwem Zakonnym raz po raz spotykają się z aktami agresji ze strony zakonników "szerzących chrześcijaństwo wśród pogan". Widmo wybuchu wojny pomiędzy zjednoczonymi siłami Polski i Litwy, a Krzyżakami staje się coraz wyraźniejsze... W takich realiach historycznych osadzona jest akcja "Krzyżaków" - powstałej przed rokiem (w ramach obchodów 600-lecia zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem) rock opery, opartej na fabule znanej powieści Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem. O tym, jak ważnym wydarzeniem muzycznym minionego roku była premiera tego musicalu (miała ona miejsce 30.12.2010 r. w warszawskiej Sali Kongresowej - przyp. P. Rawski) niech świadczy jego obsada: Artur Gadowski, Paweł Kukiz, Maciej Balcar, bracia Piotr i Wojciech Cugowscy, Maciej Silski, Olga Szomańska, Jacek Lenartowicz... Myślę, że tych nazwisk nie trzeba nikomu przedstawiać. Gwiazdorski skład widowiska zapowiadanego jako pierwsza od wielu lat polska rock opera, w połączeniu z ciekawą i nieco odświeżoną (co objawiło się przede wszystkim nowoczesnymi kostiumami) klasyczną fabułą oraz przede wszystkim - mocnymi brzmieniami musiała budzić duże zainteresowanie. I rzeczywiście, premiera "Krzyżaków" okazała się wielkim sukcesem. Nic więc dziwnego, że zdecydowano się na wystawienie sztuki również na innych polskich scenach. Mnie przypadło podziwiać spektakl w łódzkiej Atlas Arenie. Nie ukrywam, że wiązałem z nim spore nadzieje... Autorem scenariusza, a zarazem reżyserem musicalu jest Marcin Kołaczkowski, odtwórca roli Kuno von Lichtensteina (w Łodzi zaśpiewał on również - z mizernym niestety skutkiem - partie Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulryka von Jungingena, granego zwykle przez Cezarego Studniaka, któremu nie udało się dotrzeć na przedstawienie). Za muzyczną oprawę widowiska odpowiada natomiast Hadrian Filip Tabęcki. I o ile jakość kompozycji pozytywnie mnie zaskoczyła (muzyka, w przeciwieństwie do pozostałych elementów spektaklu, pozostawała przecież zagadką), spore rozczarowanie przyniosła dziwaczna forma widowiska. Mam tu na myśli przede wszystkim odtwarzane z taśmy, wzbogacone wyświetlanymi na telebimach komiksami, dialogi, które w zestawieniu ze stojącymi nieruchomo na scenie aktorami nie sprawiały bynajmniej wrażenia zabiegu celowego, a raczej tandetnego playbacku. Raziły również niewielkie umiejętności aktorskie wokalistów, aczkolwiek trzeba uczciwie powiedzieć, że większość z nich z nawiązką nadrabiała tego typu braki bardzo udanym śpiewem (Maciej Silski, Maciej Balcar, Wojciech Cugowski). Jako średniowieczni bohaterowie, bardziej przekonująco, co oczywiste, wypadli zawodowi aktorzy (Jacek Lenartowicz, Katarzyna Jamróz czy niezwykle charyzmatyczny Jan Janga Tomaszewski), a także była solistka w zespole Piotra Rubika - Olga Szomańska - bez wątpienia jeden z najjaśniejszych punktów spektaklu (warto wspomnieć tu między innymi jej fenomenalne wykonanie utworu //Mój ci jest//). Tego wieczoru najbardziej rozczarował mnie jednak Artur Gadowski, którego zmanierowany, "nosowy" wokal i na siłę odmładzający image nijak się mają do kreowanej przez niego, majestatycznej postaci króla Jagiełły. Niestety, słabych punktów opery można wymienić znacznie więcej: niespójny, rozwlekający nieistotne wątki, a pomijający ważne wydarzenia, urwany w kluczowym momencie scenariusz (akcja niespodziewanie kończy się... w trakcie bitwy grunwaldzkiej!), kiepskie, szeleszczące nagłośnienie czy nie najlepsze, nierówne występy tancerzy... Nie znaczy to jednak, że musical pozbawiony jest zalet. "Krzyżacy" to niemal dwie i pół godziny obcowania z naprawdę dobrymi wokalistami (z małymi wyjątkami) i kawałkiem niezłej muzyki, granej przez znakomitych instrumentalistów (z zespołów **Freedom** i **Kameleon**). Szkoda jednak, że widowisko to jest tak bardzo niedopracowane, a jego oprawa co najmniej skromna. Wąskie spektrum zastosowanych środków przekazu bardzo dziwi, biorąc pod uwagę gwiazdorską obsadę opery, intensywność promocji czy w końcu wybór jednej z największych hal w Polsce na miejsce jej wystawienia. Jeśli już mowa o Atlas Arenie - organizatorzy zdecydowanie przecenili zainteresowanie spektaklem wśród łódzkiej publiczności. Około 1500 widzów, swoją drogą całkiem przyzwoity wynik jak na tego typu imprezę, zapełniło tę wielką halę w zaledwie niewielkim procencie. Nie ukrywam, że po "Krzyżakach" spodziewałem się znacznie więcej. Po obejrzeniu przedstawienia do domu wróciłem jednak bogatszy nie tylko o spory niedosyt, ale i o płytę z muzyką ze spektaklu podpisaną przez występujących w nim aktorów (CD można było nabyć w foyer, tamże zdobyć dało się również autografy), a także kilka fajnych, szalenie chwytliwych melodii kołatających się w głowie. Źle więc nie było!