Brzmienie TSA wziÄĹo siÄ z Breakout i Testu - rozmowa ze Stefanem Machelem
PaweĹ Tkaczyk, 24-09-2011
Pewnego dnia szperałem sobie w internecie w poszukiwaniu informacji na pewien temat związany ze sprzętem gitarowym. Miałem akurat konkretne pytanie do nikogo innego jak do Stefana Machela z **TSA**. Po przyjemnej wymianie zdań między nami, kiedy okazało się, że Stefan to bardzo miły i otwarty człowiek, zaświtał mi w głowie pomysł, dlaczego by nie zapytać go o parę nurtujących mnie spraw związanych z jego karierą? Owoc tego pomysłu znajdziecie poniżej, w postaci mam nadzieję ciekawego wywiadu.
**Rockers.com.pl: W czasach kiedy zaczynaliście Waszą karierę, dostępność muzyki, szczególnie w Polsce, nie była taka jak teraz. Skąd czerpaliście inspiracje, co ostatecznie złożyło się na Wasze brzmienie? Wielu fanów słyszy u Was spore inspiracje AC/DC**
Stefan Machel: Źródłem moich inspiracji brzmieniem oraz stylem muzycznym jest przede wszystkim **Led Zeppelin**. W wieku lat dziesięciu usłyszałem //Whole Lotta Love// i to był dla mnie konkretny sygnał od Jimmy'ego Page'a, że trzeba się zainteresować gitarą elektryczną. Niedługo potem zapisałem się na zajęcia nauki gry na gitarze w opolskim MDK. W wieku lat czternastu miałem już zespół w którym grałem utwory **Ten Years After** i **Grand Funk Railroad** bo **Led Zeppelin** były wtedy dla nas za trudne (śmiech). A w tym zespole niejaki Andrzej Nowak... na organach ! (śmiech). Obok Zeppelinów i wspomnianych słuchałem wtedy także sporo **Franka Zappy**. Tak więc oprócz klasycznego hard rocka interesowałem się również muzyką nieco... alternatywną. W czasach MDK odkryłem jak wspaniałym środkiem wyrazu i ekspresji może być przesterowany wzmacniacz lampowy. Ile pojawia się możliwości brzmieniowych ale i to jak tego typu hałas może wpływać na emocje zarówno grającego jak i wszystkich dookoła. Podczas próby przed koncertem grupy **Test** usłyszałem jak brzmi Gibson Darka Kozakiewicza podłączony do wzmacniacza Marshalla. Wtedy dowiedziałem się skąd wzięło się jego genialne brzmienie na płycie //**Blues**// **Breakout** i postanowiłem, że też muszę mieć taki zestaw. Nie żeby go naśladować, ale po to, aby móc wyciskać tyle soku z gitary i wzmacniacza...
Kiedy ktoś mnie pyta skąd się wzięło brzmienie **TSA** to odpowiadam: z **Breakout** i **Testu**. Kiedy przyłączyłem się w 1979 roku do **TSA** zaczęliśmy poznawać **AC/DC** od trzech utworów z //**Highway To Hell**//. Przypadkowo nagrałem je z radia na magnetofon i pokazałem kolegom. To było po prostu objawienie. Absolut syntezy rocka. Oni udowodnili, że można połączyć estetykę **Led Zeppelin** i **Rolling Stones**. Podczas prób mieliśmy taśmę z //**Back In Black**// na jednej stronie i //**Highway To Hell**// na drugiej i... słuchaliśmy tego na okrągło. Ale słuchać to jedno, a grać to drugie. Mieliśmy swoje podejście do brzmienia dwóch gitar. A kiedy pojawił się Marek Piekarczyk i zaczęliśmy wspólną pracę nad repertuarem mieliśmy już swój styl.
**R: Jesteście stawiani, obok Kata i Turbo, jako jedni z wielkiej metalowej, polskiej trójcy lat 80. Czy w tamtych czasach była między wami jakaś rywalizacja, chociażby podświadoma, czy raczej żyliście z członkami tych grup w zgodzie i nigdy specjalnie nie przykładaliście wagi do wzajemnych dokonań?**
SM: Rywalizacja pewnie i była choćby ze względu na pozycje utworów na liście radiowej trójki ale wydaje mi się, że każdy z tych zespołów miał swoją publiczność. Z **Turbo** mieliśmy koleżeńskie układy, a z **Katem** było nieco inaczej. U nas w zespole był prawie prawdziwy Jezus, a w Kacie Szatan wcielony więc coś musiało iskrzyć. Jednak graliśmy wiele wspólnych koncertów i razem przeżyliśmy wiele wspaniałych imprez zarówno na zapleczu sceny jak i w hotelach czy nocnych klubach (śmiech).
**R: Andrzej Nowak odszedł z TSA niedługo przed nagraniem alternatywnej muzycznie, anglojęzycznej wersji //Heavy Metal World//, a do zespołu dołączył Antoni Degutis. Jako gitarzysta byłeś zadowolony z tego "transferu" czy jednak praca z Andrzejem to było coś, co sobie bardziej ceniłeś?**
SM: W pytaniu widzę dwie odrębne kwestie. Po pierwsze, płyta //**Heavy Metal World//** w wersji angielskiej została nagrana pod kierunkiem belgijskiego producenta i brzmi tak jak oczekiwał tego zagraniczny producent i wydawca.
Po drugie, Andrzej Nowak odszedł razem z Markiem Kapłonem od zespołu po nagraniu trzeciego albumu. Zostawili nas kiedy mieliśmy grać koncerty promujące to wydawnictwo i poszli grać w zespołach damskiego rocka. Szkoda, bo przecież nasze dwie gitary stanowiły fundament brzmienia **TSA**. A my musieliśmy zmontować skład. Zgłaszali się znani polscy gitarzyści, ale żaden nie czuł naszej muzyki. Na perkusji doskonale znalazł się Zbyszek Kraszewski i od razu okazało się, że zespół gra z większym czadem. A Antka Degutisa po prostu znaleźliśmy na korytarzu jego sali prób. Ponieważ miał wiele dobrych chęci postanowiliśmy go przystosować. Trochę się udało, a trochę nie, o czym świadczy jego stosunkowo krótki pobyt w **TSA**. Myślę, że był całkiem inny od Andrzeja i to był w pewnym sensie jego atut. Miał bardzo fajne pomysły ale był, jakby to ująć... zbyt skomplikowanym człowiekiem. Nagraliśmy razem przecież album **TSA** //**Rock and Roll**//, w którego powstanie nie ingerował żaden zagraniczny producent, i ta płyta stanowi jeden z klasyków tego zespołu. Jest to też, z tego co mi wiadomo, jedna z ulubionych płyt **TSA** Andrzeja mimo, iż na niej nie gra. O ile, jak wspomniałem, gitara Andrzeja doskonale pasowała do mojej, jednak muszę przyznać, że w pracy zespołowej jest to człowiek najtrudniejszy jakiego znam.
**R: Braliście udział w stworzeniu polskiej wersji opery Jesus Christ Superstar. Jak wspominasz współpracę ze znanym, głównie komediowym reżyserem Jerzym Gruzą?**
SM: Prywatnie Jerzy Gruza był to bardzo sympatyczny i otwarty człowiek. Co innego praca w teatrze. Bardzo kreatywny ale przy tym nieznoszący sprzeciwu. Miał swoją koncepcję i kiedy zobaczył, że orkiestra chce zdominować zespół natychmiast interweniował. Wiedział czego chce, a chciał zespołu z orkiestrą, a nie odwrotnie. Dyrygent i orkiestra chcieli nam narzucić bezwolne odgrywanie nut. Ale kiedy im pokazaliśmy jak można twórczo podejść do tej nieco już archaicznej muzyki dostaliśmy na próbie aplauz od wszystkich muzyków i współpraca zaczęła jakoś się układać. Tak więc także dzięki niemu epizod mariażu zespołu z teatrem muzycznym wspominam jako wydarzenie artystyczne, a nie pracę najemną.
**R: Po odejściu Marka Piekarczyka w 1989 roku nie mogliście znaleźć nowego wokalisty. Nikt nie pasował do waszej koncepcji czy tak naprawdę zespół chylił się ku upadkowi i raczej podeszliście do tego bez większych emocji, a wszystko "umarło"?**
SM: Nic dodać nic ująć. Doskonale sobie sam odpowiedziałeś na to pytanie.
**R: Po rozpadzie TSA współtworzyłeś TSA-Evolution. W składzie z wami grał wtedy Piotr Łukaszewski, głównie znany dziś z grupy IRA. Czy wtedy już zdradzał, że może w przyszłości porzucić pierwszeństwo muzyki na rzecz między innymi produkcji?**
SM: Piotrek zawsze interesował się sprzętem - miał wszystkie nowinki na bieżąco (śmiech) i technikami nagrań co mu zostało do dziś (śmiech).
**R: Wiem, że TSA-Evolution nagrało premierowy materiał na początku lat 90. Światło dziennie ujrzała jednak tylko jedna kompozycja. Czy kiedyś doczekamy się oficjalnego wydania tych nagrań, chociażby pod inną nazwą?**
SM: Nagrane są w całości trzy utwory, zgodnie z sugestią producenta, w języku angielskim. Niestety, póki co mam w swoim archiwum tylko jedną z nich, a pozostałe dwie zaginęły gdzieś w czeluściach magazynów Izabelin Studio. Reszta utworów mających składać się na album została zarejestrowana w postaci podkładów bez wokalu. Taśma wielośladowa z tej sesji zawierająca partie instrumentalne została po prostu skasowana. Z prostej przyczyny, brak było na rynku takich rzeczy i były bardzo drogie. Więc została tylko wersja stereo przegrana roboczo na kasetę MC. A sesji z tym materiałem nie udało się ukończyć z jednego powodu. Zakończyliśmy współpracę z wokalistą.
**R: Po premierze albumu //The Best Of TSA// planowaliście występ w klasycznym składzie oraz z innymi muzykami, którzy udzielali się w składzie TSA między innymi z Antonim Degutisem. Jak to miało wyglądać - koncert na trzy gitary czy może każdy skład gra "swoje" numery?**
SM: Tak, wtedy był planowany taki występ - na trzy gitary i dwie perkusje. Miało to być spore wydarzenie. Niestety, nie sprostał temu wyzwaniu menadżer i z wielkiego koncertu wyszło nic.
**R: Proceder był bardzo dobrze przyjętym albumem, koncerty też były znakomite. Od jego wydania minęło już jednak parę lat. Czy planujecie w związku z tym wydanie kolejnej płyty z premierowym materiałem albo jakiegoś albumu koncertowego czy DVD?**
SM: W chwili obecnej zespół nie planuje żadnego wydawnictwa.
**R: Czy myślałeś kiedyś o nagraniu albumu solowego?**
SM: Mam pewne plany ale nie dotyczą one albumu solowego. Będzie to owoc współpracy z interesującym partnerem, być może nawet owoce dwa. Oprócz tego, moją muzykę będzie można usłyszeć w filmie dokumentalnym "Przerwany Sen", którego premierowa emisja w stacji Canal+ ma mieć miejsce ósmego października tego roku. Jest to muzyka specjalnie stworzona na potrzeby tego obrazu tak więc to coś zupełnie nowego.