Perfect, Gryfino 02.05.2011 r.
Piotr Rawski, 03-05-2011
Kto: **Perfect**
Gdzie: Gryfino, kort główny przy ul. Sportowej
Kiedy: 02.05.2011 r.
Setlista:
1. //A kysz biała mysz//
2. //Po co//
3. //Idź precz//
4. //Raz po raz//
5. //Hej, ty//
6. //Wyspa, drzewo, zamek//
7. //Lokomotywa z ogłoszenia//
8. //Kołysanka dla nieznajomej//
9. //Honorata w Soho// / solo perkusyjne
10. //Autobiografia//
11. //Ale wkoło jest wesoło//
12. //Chcemy być sobą//
Bisy:
13. //Niepokonani//
14. //Nie płacz Ewka//
15. //Jeszcze nie umarłem//
Niezwykle niska temperatura, uporczywy zimny wiatr, bardzo droga garmażerka, półtoragodzinne opóźnienie i koncerty dwóch polskich gwiazd, reprezentujących zupełnie różne style muzyczne - tak w dużym skrócie można opisać drugi dzień tegorocznych Dni Gryfina. Istotnie, tego wieczoru bardzo trudno było wytrwać w oczekiwaniu na występ grupy **Perfect**, która pojawiła się na scenie dopiero trzydzieści minut przed północą.
Niesprzyjająca, mroźna aura skutecznie utrudniała zabawę. W roli "rozgrzewkowego" nieszczególnie sprawdził się raper **Abradab** (ex-**Kaliber 44**), choć trzeba uczciwie przyznać, że znaczna część publiczności przy jego piosenkach bawiła się przednio. Ta sama część publiczności opuściła jednak kort wraz z zejściem hip-hopowca ze sceny. I nie dziwota - ogłuszające dźwięki elektrycznych gitar **Perfectu** byłyby dla niej męczarnią. Trudno powiedzieć czym kierowali się organizatorzy ustalając taką, a nie inną listę wykonawców. Wszak Dni Gryfina to impreza trzydniowa i łączenie ze sobą tak odmiennych stylów muzycznych w ramach jednego koncertu nie było chyba zabiegiem koniecznym. Podobne próby pieczenia dwóch dań na jednym ogniu rzadko kiedy kończą się pozytywnie. Tak też było i tym razem.
Swój opóźniony (podobno z przyczyn technicznych) występ **Perfect** zaczął wiązanką trzech utworów: //A kysz biała mysz//, //Po co// i //Idź precz//. Przemarznięta publiczność zdawała się być onieśmielona tak mocnym rozpoczęciem zespołu. Dopiero dwa kawałki z ostatniej płyty formacji - **XXX**, wzbudziły większy aplauz. Mówiąc szczerze, zdziwiła mnie zaskakująco dobra znajomość tekstów //Raz po raz// i //Hej, ty// wśród publiczności. Zarówno sam album, jak i wspomniane kompozycje do najbardziej udanych w dorobku grupy przecież nie należą. Ich popularność (wydane w listopadzie ubiegłego roku **XXX** uzyskało status Złotej Płyty – przyp. P. Rawski) po raz kolejny pokazuje, jak wielką rolę dla muzyki odgrywa jej odpowiednia promocja, na której brak **Perfect** w ostatnich miesiącach narzekać nie może. Zespół jest widoczny w mediach, a jego nowe utwory nie schodzą z anten rozgłośni radiowych - co przynosi, jak widać, pożądany efekt.
Mimo niemal 35 lat na scenie muzyczna forma zespołu jest nadal bardzo wysoka. Grzegorz Markowski śpiewa mocno i pewnie, a Dariusz Kozakiewicz i Piotr Szkudelski raz po raz pokazują swój doskonały warsztat instrumentalny. Gra pozostałych muzyków również nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Reasumując, **Perfect** to wciąż znakomita, koncertowa marka. Tym bardziej szkoda, że ich występ trwał tylko godzinę. Niestety, Gryfino nie jest tu wyjątkiem – ich koncerty są z reguły krótkie. Za krótkie. Składająca się z piętnastu utworów setlista, spośród których jeden (//Honorata w Soho//) to rozbudowana kompozycja instrumentalna połączona z przydługim solem perkusyjnym Szkudelskiego, nikogo (poza samym zespołem, rzecz jasna) satysfakcjonować nie może. Parę hitów, coś z nowej płyty, kilka minut popisów instrumentalistów i byle szybko do domu - takie myśli, sądząc po ich niewyrażających żadnych emocji minach, musiały gościć w głowach muzyków. Jedynie Markowski, co oczywiste z racji funkcji zajmowanej w zespole, silił się czasem na interakcje z publicznością.
Niesprawiedliwe byłoby jednak stwierdzenie, że gryfiński koncert **Perfectu** był niedany. Wykonane piosenki, czy to stare czy nowe, zabrzmiały świetnie i zrobiły na wszystkich spore wrażenie. Zespół warto zobaczyć na żywo, chociażby po to by wraz z nim głośno odśpiewać nieśmiertelne, nadmiernie katowane podczas ogniskowych imprez //Nie płacz Ewka//, //Atobiografię// czy //Niepokonanych//, których oryginalnych wersji często już nie pamiętamy. Ciekawą atrakcją jest też sam **Markowski** i jego specyficzny ruch sceniczny, mnie osobiście przypominający trochę popisy tancerzy electric boogie...
Wybierając się na występy **Perfect** miejmy jednak świadomość, że muzycy nie rozpieszczą nas zbyt długą grą, nie zaskoczą nas niekonwencjonalną setlistą, nie możemy również liczyć na ich szczególną ekspresję. Nastawmy się na krótkie, ale solidne show ze znanymi piosenkami i dobrą zabawę. Tylko tyle i aż tyle.