Encyklopedia Rocka

Purpurek

[http://rockers.com.pl/artykuly/artykul/92.html Ostatnio] pisałem o gwiazdach zamierzchłych czasów rockandrolla. Dziś raz jeszcze do tego okresu chciałbym wrócić. Niejaki **Sheb Wooley**, trochę piosenkarz, trochę aktor, mówi Wam coś to nazwisko? Najbardziej zagorzali miłośnicy westernów powinni kojarzyć go z serialu "Rawhide" (tak, to czołówkę do tego serialu śpiewali bracia Blues), kultowego "W samo południe" czy klasyku Clinta Eastwooda "Wyjety spod prawa Josey Wales". Natomiast kronikarzom historii rocka z miejsca kojarzyć się będzie z //Purpurowym pożeraczem ludzi//. Hitem o takim tytule zdobył w 1958 szczyty amerykańskich list przebojów, poszło tego ponad 3 miliony egzemplarzy, a sam "purpurowy" wszedł na stałe do amerykańskiej popkultury. Z określeniem "purple people eater" spotkamy się chociażby w futbolu amerykańskim, a ksywkę taką nosili przez pewien czas członkowie drużyny Minnesota Vikings o skądinąd fioletowych strojach. Utwór jak utwór, liczy się tu tekst. Dziecko opowiedziało ojcu kawał w stylu "co jest zielone i lata?" (odpowiedź: "superogórek"), tenże ojciec opowiedział go przy piwku Wooleyowi, a ten w ciągu godziny miał gotowy utwór. Oto na Ziemię zlatuje dziwne stworzenie, jednookie, z jednym długim rogiem, latające. Cóż, temat dość typowy jak na lata 50 w USA. Rodziło się science-fiction, podbój kosmosu zbliżał się wielkimi krokami... Ciekawszy jest sam powód wizyty szanownego jegomościa, otóż ten lubi sobie zjeść człowieka, ale generalnie wpadł żeby pograć rocka w porządnej kapeli: //I said Mr Purple People Eater, what's your line?/He said eating purple people, and it sure is fine. But that's not the reason that I came to land/I wanna get a job in a rock 'n roll band//. A, że potrafi wydobywać dźwięki ze swego rogu, bez trudu swój cel osiąga, o czym dowiadujemy się na końcu utworu: //I saw him last night on a TV show/He was blowing it out, a'really knockin' em dead/Playin' rock and roll music through the horn in his head//. Fanów rocka z pewnością zainteresuje jajcarska wersja tego klasyka w wykonaniu **Iana Gillana** i **Rogera Glovera** z płyty //**Accidentally On Purpose**// (pełnej purpurowych ludzi na okładce), cóż, purpurowy stwór nie mógłby chyba lepiej trafić aniżeli do **Deep Purple**? Z kolei w trzydziestolecie wydania utworu swoją premierę miał film... na podstawie jego tekstu! Dzieła podjęła się niejaka Linda Shayne, która nie tylko napisała scenariusz i wyreżyserowała film, ale i zagrała nim niewielką rolę. Czego możemy spodziewać się po takim tytule? Taniego horroru klasy B? Nie, to kino dla dzieci, tak zwane "familijne, w rolach głównych Neil Patrick Harris i Ned Beatty, a gościnnie mamy **Little Richarda**, **Chubby'ego Checkera** czy samego **Sheba Wooleya**. Choć film w dzisiejszych czasach lekko trąci myszką, to myślę, że i współczesnym dzieciakom się spodoba. Rodzice Billy'ego wyjeżdżają na wakacje do Europy, chłopak zostaje pod opieką dziadka. Mimo początkowej niechęci, szybko znajduje z nim międzypokoleniową nić porozumienia, wspólnie zabierają się za malowanie jego zaniedbanego mieszkania. Billy wrzuca na gramofon //Purple People Eater// z płytoteki swego antenata, a na drzewie przy domu ląduje Purpurowy. Chłopak wkrótce montuje z nim kapele, odnosząc sukces, a przy okazji organizując charytatywny koncert, aby uratować miejsce, gdzie mieszka dziadek. Wstrętny deweloper, twierdzący "że młodzi nie chcą mieszkać wokół starych" notorycznie podwyższa bowiem czynsz, chcąc zaorać całe miejsce i tworzyć nowoczesne kondominium. Wzniosłe przesłanie, szlachetny bohater, dużo humoru, fajnej muzyki czy pościgów samochodowych. W sam raz, aby zachęcić szkraby do robienia rockandrollowej kariery. Ale czy na pewno byśmy tego chcieli?